Kącik z cytatem. 140. rocznica urodzin Leśmiana.

Kącik z cytatem. 140. rocznica urodzin Leśmiana.

Dzisiaj 140. rocznica urodzin Bolesława Leśmiana.
Polski sejm odrzucił propozycję, by rok 2017 uczynić rokiem tegoż poety. Zróbmy więc sobie rok Leśmiana sami. Dzisiaj ja się włączam w świętowanie. Cytat i cytat muzyczny. Pierwszy, bo lubię, drugi wyśpiewał Turnau (za bardzo-młodu ;)).

Proszę.

Dziewczyna

Dwunastu braci wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony, 
A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony. 

I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o dziewczynie, 
I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie... 

Mówili o niej: " Łka więc jest!" - i nic innego nie mówili, 
I przeżegnali cały świat - i świat zadumał się w tej chwili... 

Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem! 
I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem? 

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze" - 
Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze. 

Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił! 
Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił! 

Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną... 
I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną! 

Lecz cienie zmarłych - Boże mój! - nie wypuściły młotów z dłoni! 
I tylko inny płynie czas i tylko młot inaczej dzwoni... 

I dzwoni w przód ! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem! 
I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem? 

" O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze . 

Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera! 
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera... 



I Grzegorz Turnau w "Gdybym spotkał Ciebie":


Noworoczny kącik zapowiedzi.

Noworoczny kącik zapowiedzi.

Pierwsze zapowiedzi w tym roku. Kącik dzisiaj niezbyt obfity, bo początek roku to zwykle posucha. Jest już po świętach, więc ludzie obkupili się w grudniu, zatem wydawnictwa raczej w pierwszym kwartale roku dużo nie wydają. Nie znaczy to jednak, że wcale. 

1. Na początek kilka nowości od Czarnego. Wszystkie zostaną wydane pomiędzy 22.02 a 29.03. 

Syria, kolejna podróż Therouxa, Boko Haram i polski system edukacji. Spora rozpiętość tematyczna, ale zakładam, że warto chociaż przekartkować.





2. W lutym kolejni Czasodzieje. Mój syn pierwszą część pochłonął, a mnie też się miło czytało. Kupimy na pewno i dwójkę. 


3. Nasza Księgarnia wypuści (w tym roku, nie wiem dokładnie kiedy) "Atlas miast" dla dzieci. 30 miast opisanych rysunkowo, trochę w stylu Mizielińskich. Do wglądu mam dla Was zdjęcia oryginału.




4. W lutym Nasza Księgarnia wypuści też ciekawą książkę dla starszaków. 
Bardzo interesujący jest opis fabuły, potencjalnie fajna pozycja:
Jacques podejrzewa, że nie jest przez nikogo lubiany. Nauczyciele ignorują go, kiedy zgłasza się do odpowiedzi, nikt nie wybiera go do drużyny i nawet jego własnym rodzicom trzeba przypominać, żeby zostawiali dla niego nakrycie przy stole! Na szczęście Fleur, siostra i wierna towarzyszka Jacques'a, zna jego myśli, jeszcze zanim przyjdą mu do głowy.
Pewnego dnia Jacques dokonuje przerażającego odkrycia: wcale nie jest bratem Fleur, tylko jej przyjacielem na niby! I tak oto rozpoczyna się zabawna i wzruszająca przygoda chłopca, który chce się dowiedzieć, kim naprawdę jest i co go czeka. Czy może zostać kimś prawdziwym, nawet jeśli z technicznego punktu widzenia nie istnieje?

5. Warstwy w lutym wydadzą wznowienie pozycji z lat 70. XX wieku. "Zwierzydełka" to książeczka niezwykła, trochę surrealistyczna. Zarówno wierszyki, jak i ilustracje. Na stronie Antykwariatu Warszawa możecie zajrzeć do środka oryginału. Pozwalam sobie wrzucić jedno ze zdjęć. Po resztę udajcie się do źródła.
I okładka wznowienia.



6. Drugi lutego to nowy Pilch w Literackim. Jeśli ktoś lubi. A 19. stycznia ostatni już Eco, eseje.



7. Koniec stycznia i koniec lutego, to dwie kolejne "Rybki zombie". Ku pamięci, bo moje dziecko lubi. ;)



8. Jutro w Znaku kolejny Dahl. Wydają konsekwentnie jedną książkę za drugą. I dobrze, bo to świetna literatura dziecięca. Tym razem "Fantastyczny Pan Lis" (polecam też znakomitą ekranizację).


9. A na koniec komiks od Kultury Gniewu. Ukaże się w tym roku, nie wiadomo kiedy dokładnie. Do wglądu kilka plansz z oryginału. Opis wskazujący na odbiorców w wieku dorastania. Może się bardzo podobać młodym ludziom na progu dojrzewania.


[...] powieść graficzna o Helenie, zwyczajnej jedenastolatce, której wciąż dokuczają rówieśniczki ze szkoły. Ucieczką od nieprzyjemnej codzienności jest dla Heleny świat powieści „Jane Eyre” Charlotte Bronte. Jej bohaterka jest dla dziewczyny zarówno pokrewną duszą, jak i wzorem. To postać jednocześnie delikatna i pełna siły. Jej cech charakteru potrzebuje Helena, by przetrwać szkolne upokorzenia, dać sobie radę z dojrzewającym i nabierającym kobiecych kształtów ciałem, a w końcu z przytłaczającym poczuciem samotności i niezaspokojoną potrzebą akceptacji.




I to tyle na dziś.

Chcecie wpis o książkach, które bym chciała, żeby się ukazały po polsku?
Przez las

Przez las

Zabierałam się za Emily Carroll od dawna, bo "Przez las" stało się szybko pozycją rozpoznawaną i pożądaną, a ja dobry komiks zawsze, wiadomo.


Mamy tutaj kilka krótkich opowiadań, które są zdecydowanie horrorami w pełnej krasie i mogą być dumą gatunku. Coś jak "Zagłada domu Usherów" Poe'a. Szybko mogą trafić do klasyki. Znajdziecie tam wszystko, co powinno się znaleźć w szanujących się opowieściach grozy - domy na odludziu, głębokie studnie, duchy, potwory i morderstwa. Opowiadania dzieją się w różnych epokach, które łatwo można zidentyfikować po strojach postaci.


Autorka bawi się klasycznymi motywami, nie deformując ich, pozostawiając je strasznymi, mimo że są tak dobrze znane i "ograne". Opowieści są świeże, mimo tego, że przecież nic nowego pod słońcem. Oto ukochana brata ma mroczną tajemnicę, a trzy siostry w pustym domu, znikają jedna po drugiej. Przyjaciółka udaje, że rozmawia ze zmarłymi, ale coś jest nie do końca nieprawdziwe, itd. I pojawia się Czerwony Kapturek, tak ostatnio popularny wśród twórców obrazkowych książek, odświeżany na wiele różnych sposobów - z niezłymi efektami.


Komiks jest starannie wydany, w przyjemnej, delikatnie tłoczonej okładce, na kredowym papierze, więc ciemne, mroczne kadry pięknie się prezentują. Pachnie farbą drukarską i miło się go kartkuje. :) Sądząc po zdjęciach - polskie wydanie nie odbiega jakością od pierwowzoru, chociaż widzę, że w USA istnieje też wersja w twardej oprawie.


To nie jest książka dla małych dzieci - uprzedzam na wszelki wypadek. Daleka jestem od polecania jej wyłącznie dorosłym, bez przesady, ale miejcie na uwadze gatunek, zdejmując ją z półki w księgarni.
Moim zdaniem dziesięciolatek może już się pobać z przyjemnością, jeśli lubi opowieści grozy (obrazki nie są drastyczne, ale opowieści są mroczne), młodsze dzieci niekoniecznie. Nastolatki, które potrafią docenić komiks (to trudny wiek, niektórym się wydaje, że komiksy są tylko dla dzieci, bo chcą być doroślejsi, więc radzę uważać przy dawaniu prezentów ;)), będą zachwycone. Dorośli takoż. Zdecydowanie warto wydać pieniądze, jeśli lubicie mieć w domu ładne książki. To jedna z tych, których posiadania się nie żałuje. I przyjemnie do niej zajrzeć od czasu do czasu.


Chłopiec z Lampedusy.

Chłopiec z Lampedusy.

Ta opowieść jest wymyślona. Ale chłopiec podobny do jej bohatera istnieje naprawdę. W lutym 2015 roku - razem z innymi uciekinierami z Erytrei - Tandżin dotarł na włoską wyspę Lampedusę. Miał wtedy jedenaście lat. Gdy dziennikarze zapytali Tandżina o rodzinę, chłopiec odparł: "No mama. No papa. All alone". Te słowa sprawiły, że nie mogłem przestać o Tandżinie myśleć. I stworzyłem tę historię. Trochę dla niego, a trochę dla wszystkich dzieci w podobnej sytuacji - zmuszonych do opuszczenia swoich krajów, narażonych na trudy tułaczki, samotnie przemierzających świat w poszukiwaniu bezpiecznego domu. 

To tyle od autora. A teraz ode mnie.


Znakomita seria wydawnictwa Literatura - "wojny dorosłych - historie dzieci" pomaga we wprowadzaniu trudnych tematów - zwłaszcza tych związanych z faktem, że świat nie jest pluszowym miejscem pełnym miękkich króliczków i dobrych ludzi.
Bardzo doceniłam fakt, że o obecnie trwającym kryzysie humanitarnym też pojawiła się książka. Koniecznie chciałam podsunąć dziecku coś bardziej aktualnego, uwrażliwiającego na uciekinierów z Syrii i Erytrei (o Syrii sporo ludzi wie, ale to, że Erytrea też ocieka krwią, to już mniej popularna wiedza). Jasne, sporo rozmawiamy, ale nigdy za wiele wiedzy na temat świata. Z braku informacji biorą się lęki i przemoc, więc.

Bohaterem książki jest wspomniany już Tandżin, który spotyka na swojej drodze - i tu znowu aktualny temat - polską dziewczynkę, która mieszka w wynajętym mieszkanku z mamą, która zarabia na Lampedusie jako sprzątaczka. Nie jest im łatwo i dziewczynka tęskni za tatą, który jest kierowcą ciężarówki (i przez to jest widywany bardzo rzadko, bo pracuje na kontynencie), ale miłość jest tym, co sprawia, że los Andżeliki nie wydaje się taki straszny. Szybko uczy się języka i bez narzekania pomaga w domu. Nawet straszna właścicielka mieszkania, która mieszka w pokoju nad nimi, nie wydaje się taka okropna, kiedy pojawia się kryzys, który trzeba rozwiązać.

Tandżin, który dopłynął sam do brzegu na fragmencie rozbitej tratwy, po wstępnym zamieszaniu, trafia na ciąg dobrych ludzi, którzy pomagają mu uzyskać odpowiedni status prawny, a nawet odnaleźć rodziców.

I tutaj zaczynają się moje wątpliwości dotyczące tej książki - nie ma w niej za wiele na temat ludzkiej niechęci do uchodźców, nie ma nic na temat tego, że nie wszystkie dzieci uchodźców trafiły na dobrych ludzi, nie ma w tej książce niemal NIC negatywnego. Owszem, chłopiec wspomina, że było źle tam, skąd przybył, że łódź się rozbiła, itp., ale poza tym - NIC. Wszystkie problemy rozwiązują się niemal od ręki. Wszyscy są skłonni pomagać, nie ma śladu po ludziach, którzy mogliby być nieprzychylni. Nie ma śladu po przepełnionych ośrodkach dla uchodźców, bo chłopiec oczywiście czeka na ustabilizowanie swojego losu u życzliwej rodziny. To wszystko jest zbyt idealne, zbyt łagodne, zbyt "miękkie".

Ja wiem, że to książka dla dzieci, ale jeśli chcemy pokazać dzieciom coś więcej, niż to, że istnieją kraje, z których się ucieka (np. istniejący problem ludzi, którzy przybywają na obce ziemie, nie będąc tam zbyt chcianymi), to musimy wyjść poza strefę komfortu i pozwolić dzieciom się zetknąć z tym tematem. Nie mówię, żeby od razu wyciągać wszystkie drastyczności na wierzch, ale - poza pokazaniem, że trzeba być pomocnym dla przybyszów - trzeba też pokazać, że w ogóle nienawiść do obcych istnieje.

Podsumowując - brawa za pomysł. Minusy za brak odwagi, by pokazać, że najważniejsze nie są przeszkody formalne, na jakie trafiają uciekinierzy, którym udaje się dotrzeć do Europy, ale nieludzkie warunki i często paskudne traktowanie.

Ze względu na nadzwyczajną łagodność opowieści polecam książkę maluchom. Starszaki mogą poczytać, ale wartość edukacyjna dla dzieci starszych jest dość niewielka. Sądzę, że dziesięciolatek już powinien wiedzieć więcej, ale pięciolatek czy siedmiolatek mogą od tej książki zacząć rozmowę o niedostatkach tego świata.
Copyright © 2014 Na regale , Blogger