Grudniowy kącik zapowiedzi

Grudniowy kącik zapowiedzi

Ostatni w tym roku kącik zapowiedzi.
Pojutrze już będzie rok 2015 i będzie można wziąć się za spełnianie jedynych postanowień noworocznych, które mają sens się udać - postanowień czytelniczych.

Ponieważ to ostatni kącik zapowiedzi, to zacznę trochę nietypowo - od książek kucharskich. W okolicy świąt wykorzystałam kilka swoich - od prostej Nigelli, przez polskie jabłka Elizy Morawskiej, po kuchnię z Zielonego Wzgórza. Nabrałam ochotę na kilka innych książek o gotowaniu - niekoniecznie kupić, ale chociaż przejrzeć, pożyczyć, pooglądać obrazki. Tak się składa, że w nadchodzącym roku wyjdzie w języku polskim kilka świetnych rzeczy. Takich o:

1. Dwie książki o orientalnej kuchni autorstwa Julie Schwob.
Uwielbiam kuchnię indyjską, ale nigdy w domu takiej nie gotuję. Gromadzenie przypraw dobrej jakości, oryginalnych składników i tak dalej, zniechęca mnie, a nie interesują mnie namiastki. Co nie zmienia w ogóle faktu, że chętnie książki z przepisami przeglądam. :)

 

Obie książki do kupienia od 28. stycznia.

2. Kolejna, po "O jabłkach" Elizy Morawskiej, książka kucharska poświęcona jabłkom. Tym razem jabłku w wersji słodkiej. Kocham ciasta z jabłkami, sama robiłam już chyba z pięć wersji szarlotki, co nie znaczy, że nie nauczyłabym się kolejnych dziesięciu. :) W księgarniach od 18. lutego.


3. Pracochłonna i czasochłonna izraelska, jerozolimska kuchnia. Książka do kupienia tuż po Nowym Roku. Ma znakomite recenzje, a autorzy to znawcy i specjaliści.


4. A teraz z innej beczki - nareszcie po polsku świetny ponoć brytyjski komiks Stephena Collinsa. Od 15. stycznia.




5. Dwie zapowiedzi dla dzieci. "Ćwir" od wydawnictwa Dwie Siostry - o dziewczynce z ptasimi skrzydłami. I książeczka Petera Browna, która zostanie wydana przez Naszą Księgarnię - o niedźwiadku, którego zwierzątkiem domowym staje się dziecko. Zabawna opowiastka, podobno tu i ówdzie kultowa.






Obie książeczki do kupienia w lutym.

6. Z kategorii listy i podróże - korespondencja Astrid Lindgren i Sary Schwardt oraz, od wydawnictwa Czarne, relacja z długiej podróży po Chinach, autorstwa Colina Thubrona. Solidny autor, książka może być świetna. :)
Obie książki w księgarniach od 18. lutego.




7. Na prawie sam koniec nie nowości, ale wznowienia. Stare (no, powiedzmy... ;)) książki w nowych, ładnych szatach. Mój ulubiony tomik Szymborskiej i "Charlie" z ilustracjami Quentina Blake'a.



Do kupienia pod koniec stycznia.

8. Na finał kącika zostawiam wielką niewiadomą.
Cały 2014 rok wydawnictwo EneDueRabe obiecywało nam, że wyda wreszcie komiksy Tove Jansson po polsku. Ach, jak wszyscy się cieszyli, dopytywali o daty, przebierali z niecierpliwości nogami. Ja także. W końcu ogłoszono datę premiery i pokazano polską okładkę. Już widziałam ją pod naszą choinką. Nie mogłam się doczekać. Ale książka się nie ukazała, a wydawnictwo milczy. Na fejsbuku na pytania nie odpowiada, w ogóle dzieje się wielkie nic. Tak więc naiwnie wrzucam okładkę do kącika zapowiedzi, ale bez daty.
Wzdech...


A u Was jak?

A u Was jak?

Mikołaj poszalał, kupując książki dziecku (nie wszystkie widoczne na zdjęciu). Myśmy też coś dostali, ale ponieważ zazwyczaj wolimy sobie kupować książki osobiście, to wyszło nieco skromniej. 

Powiem tylko, że cztery książki z tych tu widocznych już są przeczytane w całości bądź prawie w całości. 
"What if?" zachwyciło mojego męża (miłośnika xkcd), Wałkuski pocieszył moje oczy do późnej nocy. Syn dwie części Minecrafta już pochłonął.
Obrazkowych nie liczę nawet.

A jak tam u Was? Mikołaj był w księgarni?


Prezent dla Cebulki

Prezent dla Cebulki

W ubiegłym roku w listopadzie wydawnictwo Zakamarki wydało książkowy kalendarz adwentowy. Książeczkę z 24. rozdziałami, uroczą i czarodziejską. W tym roku obwieściło, że wyda kolejną z tej serii. Co prawda do księgarń trafiła już po pierwszym grudnia, ale i tak kupiliśmy. Niech tam.


I teraz - żeby mieć to za sobą - napiszę od razu, co jest z tą książką nie tak, żeby móc przejść do zalet. Otóż - ta książka wcale nie jest świąteczna. Świąt tam prawie nie ma (chyba że na obrazkach), nie ma Mikołaja, przewija się tylko dzień świętej Łucji. Pada śnieg, i owszem, ale poza tym nic. Może jakieś wzmianki między wierszami. Nie wydaje mi się, żeby to była fajna pozycja wprowadzająca w nastrój świąteczny po prostu. Książka jest dobra, tylko traktuje o tematach bardzo poważnych. Będzie o tym poniżej.


Cebulka jest chłopcem, który nie ma taty. Mieszka z mamą, która mówi mu (oczywiście w oględnych słowach, ja tu skracam), że jego tatą był człowiek na jedną noc, którego nie chciała, po wspólnej nocy wyrzuciła jego numer telefonu. Nigdy się nie dowiedział o istnieniu Cebulki. Tutaj możemy sobie po polsku ponarzekać na to, że jak tak mogła, ale wyobraźmy sobie tę sytuację - młoda dziewczyna zalicza wpadkę na imprezie w wielkim mieście (Sztokholm). Kiedy dowiaduje się, że jest w ciąży, dawno ślad po sprawcy zaginął. Rodzi dziecko i - co widzimy w książeczce - żyje bardzo skromnie i nie stać jej nawet rower dla Cebulki, który - oprócz ojca - najbardziej pragnie mieć właśnie to.


Cebulka marzy o tacie. Wie, że mama spotkała go "na dużej ulicy w Sztokholmie". Wydaje mu się, że wystarczy tam pojechać i natychmiast go znajdzie. Że tata go rozpozna i rzucą się sobie w ramiona. Jest dzieckiem, które nie lubi być inne. Koledzy ze szkoły pytają go o tatę, a on nie może nic konkretnego odpowiedzieć. Czasami zmyśla, czasami się denerwuje. Ten temat nie daje mu spokoju. Dużo czasu zajmuje mu zrozumienie, że biologicznego taty nie da się odnaleźć.

Na szczęście ten mały, smutny chłopiec ma przyjaciela, który jest też przyjacielem mamy (przynajmniej tak możemy się domyślać; może jest w nim nawet zakochana?). Prowadzi warsztat samochodowy, hoduje kury i ma jedną nogę krótszą. Ma na imię Karl i lubi spędzać z Cebulką czas. Pozwala mu karmić kury i przesiadywać w warsztacie.


Nie zagłębiając się dalej w fabułę, pewnego dnia Cebulce udaje się wziąć na ręce koguta (co jest jednym z jego małych pragnień) i jest to jedna ze scen, które mnie wzruszyły niemal do łez. Dziecko, które wraca ze szkoły, po trudnym dniu, zrozpaczone i przybite, głaszcze nieszczęsne ptaszysko, które pozwala mu się przytulać. Scena opisana z taką delikatnością, że chwyciła mnie za serce.


Pod koniec Cebulka zaczyna rozumieć, że Karl go kocha i mama go kocha, i że prawdziwym tatą nie musi być tata biologiczny. Wszystko kończy się dobrze, ale to zakończenie po długiej, nieświątecznej, smutnej raczej bajce.

Bardzo dobra książka o rodzicielstwie (także zastępczym), ale nie wiem, czy akurat na święta? Poczytajcie, ale może nie zamiast "Opowieści wigilijnej"...


A ja czekam...

A ja czekam...

"A ja czekam..." to malutka książeczka. Jedna z tych "do mania". Książka dla dorosłych bardziej, niż dla dzieci, chociaż żadnemu dziecku na pewno nie zaszkodzi. Cudowny drobiazg do podziwiania.


W "A ja czekam..." na każdej stronie mamy jedno zdanie i czerwoną nitkę, oczywistą metaforę ludzkiego życia. Nic odkrywczego, pozornie. Taka zwykła rzecz, ładnie pokazana.
Na początku się uśmiechamy. Mały chłopczyk czeka, aż urośnie. Aż mama upiecze ciasto i przyjdzie dać buziaka przed snem. Czeka na Gwiazdkę, a potem na to, aż się zakocha.



Z biegiem czasu i stron, jakby poważniej. Chłopiec dorasta i idzie na wojnę. Po wojnie żeni się, czeka na dziecko, czytelnik może się otrząsnąć z widoku rannego żołnierza. Dziecko w drodze. Radości rodzicielstwa, czekanie aż dzieci dorosną i czekanie na wakacje.


Ale czas mija, czerwona nić nadal się przędzie. Dwoje dorosłych ludzi czeka na telefon od dorosłych dzieci. Potem dwoje staruszków czeka na lekarską diagnozę. Nić jednego z nich pęka. I chociaż na koniec w życiu ich dzieci zawiązuje się kolejna nitka, dziecko w kobiecym łonie, chociaż wydźwięk jest taki, że zawsze w końcu wydarza się coś dobrego, mnie w ogóle nie było już wesoło, bo ten chłopiec z początku książki za chwilę zniknie.


Kilka obrazków, czerwona nitka, parę słów oczywistych i zupełnie zwyczajnych. Książeczka o niczym i o wszystkim. O tym, co już wszyscy wiedzą. A jednak warto. Takie cudo. Lubię sobie na nie popatrzeć, bo nagle, nagle przestaję czekać, aż dziecko urośnie, bo potem już z górki, a nitka coraz krótsza.


Książeczka do posiadania w domu. Książeczka do rozmawiania z dziećmi o kolejach losu, o śmierci, o dzieciach, o narodzinach, o miłości. Książeczka do oglądania bez dzieci. Takie maleństwo, w sam raz, żeby dorzucić do prezentu komuś, kto kocha piękne książki, bardzo modne obecnie "picture booki" (polskie "książka obrazkowa" mi zupełnie nie pasuje, bo słowo "picture" ma więcej znaczeń, niż kojarzące się z dziećmi "obrazek"). Książka do kupienia z okazji narodzin dziecka, na chrzciny, na zawsze.


Ci sami autorzy (Cali, Bloch) napisali/narysowali "Wroga" niedawno wydanego przez Zakamarki. Na pewno o nim wkrótce napiszę, bo znajdzie się pod naszą choinką, jak doniósł mi niedawno Mikołaj. 
Gadżety literackie - część druga.

Gadżety literackie - część druga.

Część pierwsza TUTAJ.

Dzisiaj ciąg dalszy, bo poprzednia część się podobała. Idą święta, może ktoś skorzysta. :)

1. Najpierw muminkowe bajery ze sklepu Pikinini - ceny między 30 a 50 złotych. A takie śliczności!







 Plakat z Buką - w sam raz do powieszenia nad łóżkiem niegrzecznego dziecka:


2. Gra planszowa na motywach komiksów o Kajku i Kokoszu. Do kupienia w różnych miejscach, wystarczy pogooglać; cena - mniej więcej 90 złotych.



3. Kolejne gry oparte na książkach dla dzieci - Hobbit, Afryka Kazika, Basia. Coś dla starszych i dla młodszych.




4. Kolejna muminkowa rzecz - zestaw małego iluzjonisty. Ceny w różnych miejscach wahają się między 80 a 100 złotych.


5. Na specjalne życzenie czytelnika - kalendarz w wersji notesowej. Tym razem z Kubusiem Puchatkiem. Około 20 zł. w Merlinie.


6. Figurki komiksowych bohaterów od Tisso Toys. Ceny plasują się między 18 a 34 zł..




7. Jeśli już przy komiksach jesteśmy - Empik ma teraz w ofercie mnóstwo gadżetów z Tytusem. Na przykład:

Pokrowiec na laptopa:

Kubek termiczny:



 Stolik pod laptopa:

Copyright © 2014 Na regale , Blogger