Targi Książki w Krakowie
Pod koniec wyjątkowo męczącego tygodnia czekała mnie nagroda. Wydanie zbyt dużej kwoty na książki. Nie wiem, czy opłacę ubezpieczenie samochodu, ale na pewno i tak będę szczęśliwa.
W tym roku targi bardzo bogate i dojechać do nich nie sposób (od razu mówię - tak, ten korek nieopodal to przez targi, nie przez remont; zaparkujcie pod M1 i jedźcie tramwajem), co jest bardzo budujące, bo to oznacza, że jest całkiem sporo osób, które umieją czytać (być może nawet ze zrozumieniem).
Kupiłam nie tylko nowości, ale skorzystałam ze sporych zniżek tu i ówdzie, żeby dokupić kilka rzeczy, których nam w księgozbiorze brakowało (np. "Diunę"). Świetna oferta komiksowa w tym roku, na dodatek z dobrze poinformowanymi sprzedawcami na stoiskach. Ucieszył mnie (w imieniu syna) nowy komiks Samojlika. Skusiłam się też (choć długo się zarzekałam, że jednak nie, że się powstrzymam, bo dziecko mam już za duże) na nową książkę pani Lindenbaum ("Sonia śpi gdzie indziej") i zostałam oczarowana demonicznymi ilustracjami w nowej książeczce Marka Bieńczyka ("Nussi i coś więcej"). Nie oparłam się też nowemu Eco ("Historia krain i miejsc legendarnych"), bo lubię obrazki. :)
Dla mojego dziecka, uzależnionego od serii "Magiczne drzewo", mam nową "Grę" (choć nie kupiłam jej na targach, ale na trwającej obecnie promocji w Bonito), a na targach można było dostać akurat autograf autora (do którego stała ogromna kolejka, co mnie nieco pocieszyło - nie tylko moje dziecko ma obsesję na punkcie książek pana Maleszki).
I tak o. Będę miała o czym pisać. Ciekawe, jak długo można zwlekać z opłaceniem OC...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz