Śmiejąc się w drodze do meczetu

Dzisiaj mam dla Was wpis o książce nienowej.
Nie jest też to książka szczególnie znana czy popularna. Za to jest to lektura ciepła, lekka, czarująca i w sam raz na coraz zimniejsze wieczory.
Tekst nie jest literacko wysmakowany, książka zdobyła parę nagród, ale nie były to nagrody szczególnie prestiżowe. Dlaczego więc o niej piszę? Bo to książka, która poprawiła mi humor. Książka, która mnie wzruszyła i która - mając ledwie 250 stron - zawiera taki ładunek pozytywnych wrażeń, jest tak lekka i zabawna, że uznałam, że należy jej się odrobina reklamy. :)



Zarqua Nawaz jest scenarzystką kanadyjskiego serialu "Little Mosque on the Prairie" ("Mały meczet na prerii"), który doczekał się sześciu sezonów i jest komediową opowieścią o małej muzułmańskiej społeczności w Saskatchewan w Kanadzie. Obejrzałam tylko kilka odcinków, ale wiedząc, że autorka serialu jest praktykującą muzułmanką z tego samego regionu, o którym opowiada jej telewizyjne dzieło, byłam bardzo ciekawa jej wspomnień, bo rzadko możemy zajrzeć w życie umiarkowanych, zwyczajnych wyznawców i wyznawczyń islamu.



Nie zawiodłam się. Opowieść jest czarująca i porusza całe mnóstwo zajmujących tematów z humorem, czułością i zrozumieniem. Zarqua ma cudowne wyczucie absurdu. Jej relacja z pielgrzymki do Mekki jest z jednej strony opowieścią o przeżyciu mistycznym i religijnym (i pokazuje, jak pod wieloma względami muzułmanie się od chrześcijan w ogóle nie różnią), a z drugiej strony to historia o szaleństwie, przesadzie i religijnej paranoi.

Poruszył mnie rozdział o o dorastaniu, kiedy autorka opowiadała o swoim chwilowym radykalizmie, kiedy to jako nastolatka przez chwilę była pod wpływem ortodoksyjnej wychowawczyni na koloniach i sama zaczęła nosić hidżab, choć w jej rodzinie żadna kobieta tego nie robiła. Na szczęście jej ekstremizm szybko się rozmył, ale po przeczytaniu "Dwóch sióstr" miałam ciarki, bo widziałam po raz kolejny, jak łatwo nastolatki wpadają w skrajności, jeśli znajdą się pod niewłaściwym wpływem.

Ogólnie rzecz ujmując jednak to książka o miłości. O kochającej się rodzinie, o karierze w przemyśle filmowym, a także o tym, że - najwyraźniej - można być feministką i muzułmanką (aczkolwiek radykalizm w żadnej religii nie sprzyja kobietom, co też wyraźnie ze "Śmiejąc się" wynika i nie jest to odkrycie wielkie, ale jednak przypomnieć nie zaszkodzi).
Nawaz walczy o to, by w jej meczecie kobiety i mężczyźni modlili się obok siebie, rozważa sens obrzezania swoich synów i sama aranżuje swoje małżeństwo, uważając, że zdroworozsądkowe podejście do znalezienia sobie męża do niej przemawia, a chodzenie na randki ją nudzi, więc sama sobie wybiera partnera, rozpytując znajomych muzułmanów w sprawie kandydatów. Jej rodzice na szczęście są normalnymi, miłymi, kochającymi ludźmi, którzy troszczą się o dobro swoich dzieci bardziej, niż o opinie co bardziej radykalnych krewnych.

(A tu autorka książki czyta jej fragment. :))



Cudowna to opowieść o kobiecie, która jest bardzo zwyczajna i bardzo niesamowita w tej zwyczajności, bo często myślimy o muzułmankach jak o ofiarach ucisku (którymi czasem, oczywiście, są), ale zapominamy, że wśród nich są kobiety, które sama decydują o sobie i są szczęśliwe (ale - ZNOWU - nie czarujmy się, nie mówimy o domach radykałów; ekstremistyczni katolicy też zresztą dla kobiet mili nie są).

Jeśli chcecie się dobrze bawić i dowiedzieć, dlaczego Mekka to świetne miejsce, żeby oglądać penisy (oraz co ma wspólnego bóg z wifi), to bardzo polecam. To jest czytadło, tak, nie ukrywam tego przed Wami, ale czytadło miłe, mądre i zabawne. I na pewno odczaruje islam tym, którym się wydaje, że ma on tylko jedną twarz (w turbanie, z wielbłądem, obłędem w oczach i na okładce "Do Rzeczy" ;)).

Poczytajcie, jeśli szukacie czegoś ultralekkiego, ale co Was nie zabije głupotą. Serdecznie polecam. :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Na regale , Blogger