Wszystkie moje mamy
Trudno rozmawia się z dzieckiem o wojnie.
Trudno w ogóle zacząć rozmawiać z dzieckiem na temat Holokaustu.
Dużo trudniej o tym rozmawiać, niż o seksie, czy o narkotykach.
Wojna jest w wyobraźni dziecka czymś bajkowym. Walkami transformersów, bitwami Lego Chima, walką Batmana ze złem.
Wojna jest też zabawą - dziewczynki i chłopcy, nawet najbardziej pacyfistycznie wychowywani, prędzej czy później biegają po podwórkach i walczą na drewniane miecze, strzelają do siebie z pistoletów z patyków, kryją się za drzewami, tłuką się, prowadzą wojenne rozgrywki na niby. Widzę to codziennie, nasze sosnowe miecze poszły w drzazgi tego lata podczas jednego z wielu starć.
Kiedy więc próbujemy dotrzeć do dzieci z przekazem znacznie mniej rozrywkowym, nie jest łatwo.
Kiedy przychodzi prawdziwa wojna, nic nie jest już zabawne. Dom naprawdę przestaje być domem, pod gruzami giną wszystkie zabawki, a tata pewnego dnia nie wraca do domu.
Główny bohater to pan Bauman, który opowiada o swoim wojennym dzieciństwie żydowskiego chłopca. I tłumaczy młodemu czytelnikowi, czym była łapanka, getto, głód, tyfus... Tłumaczy, opowiadając swoje ponure dzieciństwo w okupowanej Warszawie. Pozornie dość lekkim tonem, gładkim językiem, czasami wręcz na przykładzie zapamiętanych zabaw. Do tego opowieść okraszona jest świetnymi ilustracjami Macieja Szymanowicza.
Szymon Bauman był dzieckiem uratowanym przez Irenę Sendlerową i przez cały łańcuch ludzi dobrej woli. Dzięki temu mógł naszym dzieciom opowiedzieć tę historię.
I pomoże na chwilę przywrócić właściwy porządek świata - nie ma nic zabawnego w prawdziwej wojnie. Po prostu warto, żeby dzieci o tym wiedziały.
Z tej samej serii ukazały się także:
Trudno w ogóle zacząć rozmawiać z dzieckiem na temat Holokaustu.
Dużo trudniej o tym rozmawiać, niż o seksie, czy o narkotykach.
Wojna jest w wyobraźni dziecka czymś bajkowym. Walkami transformersów, bitwami Lego Chima, walką Batmana ze złem.
Wojna jest też zabawą - dziewczynki i chłopcy, nawet najbardziej pacyfistycznie wychowywani, prędzej czy później biegają po podwórkach i walczą na drewniane miecze, strzelają do siebie z pistoletów z patyków, kryją się za drzewami, tłuką się, prowadzą wojenne rozgrywki na niby. Widzę to codziennie, nasze sosnowe miecze poszły w drzazgi tego lata podczas jednego z wielu starć.
Kiedy więc próbujemy dotrzeć do dzieci z przekazem znacznie mniej rozrywkowym, nie jest łatwo.
- A co zrobimy, jak zobaczymy niemieckich żołnierzy? - spytał Dawid. [...]Obsypana nagrodami (i słusznie!) książka Renaty Piątkowskiej pomaga trochę w sprowadzeniu rozmowy na mniej bajkowe tory.
- Zakradniemy się w nocy do ich obozu i zabierzemy wszystkie pistolety. I jeszcze nasikamy im do hełmów - zachichotał.
Kiedy przychodzi prawdziwa wojna, nic nie jest już zabawne. Dom naprawdę przestaje być domem, pod gruzami giną wszystkie zabawki, a tata pewnego dnia nie wraca do domu.
Główny bohater to pan Bauman, który opowiada o swoim wojennym dzieciństwie żydowskiego chłopca. I tłumaczy młodemu czytelnikowi, czym była łapanka, getto, głód, tyfus... Tłumaczy, opowiadając swoje ponure dzieciństwo w okupowanej Warszawie. Pozornie dość lekkim tonem, gładkim językiem, czasami wręcz na przykładzie zapamiętanych zabaw. Do tego opowieść okraszona jest świetnymi ilustracjami Macieja Szymanowicza.
Szymon Bauman był dzieckiem uratowanym przez Irenę Sendlerową i przez cały łańcuch ludzi dobrej woli. Dzięki temu mógł naszym dzieciom opowiedzieć tę historię.
- Wiesz, synku, tak naprawdę to nie nazywasz się Szymon, tylko Staś. Zapamiętaj, jesteś Stanisławem, Staszkiem - powtarzała. - A na nazwisko masz Kalinowski.Ta książka nie sprawi pewnie, że dzieci przestaną się bawić w wojnę. Ale pomoże pamiętać o tym, co powinno być pamiętane.
I pomoże na chwilę przywrócić właściwy porządek świata - nie ma nic zabawnego w prawdziwej wojnie. Po prostu warto, żeby dzieci o tym wiedziały.
Z tej samej serii ukazały się także:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz