Skrawki intelektu.

Znowu zgubiło mnie zamiłowanie do felietonów (pewnie dlatego, że prasa w Polsce ostatnio nie nadaje się do czytania i ciężko znaleźć dobrego felietonistę).
Carlina każdy oglądał na jutubie, prawda? Wśród jego skeczy - zwłaszcza tych starszych - bywały takie naprawdę błyskotliwe, a samego Carlina - z wystąpień niesatyrycznych - kojarzyłam raczej jako człowieka myślącego, a to już wstęp do dobrego felietonu.

No i ten. Nie.

Na ponad dwustu stronach znalazłam może ze cztery dobre, mocne teksty. A reszta to właśnie rzeczone skrawki, a często zwykły crap. Takie urwane myśli, niedokończone teksty, pojedyncze zdania, mniej lub bardziej błyskotliwe (zwykle mniej). Tak, widać, że autor jest (a właściwie był, bo nie żyje od pięciu lat) inteligentny, ale też zacietrzewiony i impulsywny.

Problem z Carlinem jest taki, że kiedy on pisze, że wymordowałby - dajmy na to - sportowców, to ja nie do końca przekonana jestem, że on żartuje. Rozumiecie? Kiedy czytam Clarksona, to wiem, że pod maską kolesia, który nienawidzi faceta w samochodzie obok, jest ktoś, kto temu samemu cieciowi pomoże w razie czego zmienić koło, a poza tym jest generalnie ciepłym ojcem kilkorga dzieci. I tylko wyolbrzymia.
Carlin, mam wrażenie, serio rozwalił kiedyś komuś głowę, a potem się śmiał.

Tak więc, co ja miałam jeszcze napisać...? Aha, wiem.
Nie kupujcie tego. No.
Ja właśnie odłożyłam Carlina na półkę "zanieść w niedzielę na book swap, wymienić na cokolwiek".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Na regale , Blogger