Wigilia Małgorzaty

Wydawnictwo Dwie Siostry wydało właśnie książkę bardzo nietypową.
Zwykle w okresie przedświątecznym ukazują się najróżniejsze radosne opowieści o Mikołaju, magii i śniegu. Taki czas. Ja to lubię, przyznaję. Poprawia mi to nastrój zepsuty przez ziąb, wilgoć i małą ilość światła dziennego. Wigilia Małgorzaty to książka zdecydowanie inna. Nie spodziewajcie się po niej elfów, rodzinnych kolacji i dzwoniących dzwoneczków. Myślę że właśnie z tego powodu wydawnictwo oznakowało ją, jako książkę dla dzieci od dziesiątego roku życia, chociaż tekstu w niej nie ma więcej, niż w Mamie Mu.


Małgorzata ma ponad osiemdziesiąt lat i spędza Wigilię sama. Nie dlatego, że nie ma z kim, ale dlatego, że jest już zmęczona, nie lubi wychodzić z domu i po prostu tak wybrała.
"Wcale nie jest tak, że wszyscy ją opuścili i trzeba się nad nią litować. Ma dwoje dzieci i wnuki. Ale rodzinne święta ją męczą."
Kiedyś urządzała wielkie święta u siebie, ale za wiekiem zaczęły trząść jej się ręce i przestała gotować. Potem zmarł jej mąż, który na koniec "zdziwaczał do reszty", umarła też jej przyjaciółka, brat, sąsiadka i wiele innych osób z jej pokolenia. "Wkrótce przyjdzie kolej na nią."


Od jakiegoś czasu nie wychodzi z domu - bo poza domem są bandyci. Bo można się przewrócić. Bo mogłaby zostać potrącona przez samochód. W swoim domu czuje się bezpiecznie, więc zamawia do domu mrożone posiłki, sprzątaczkę, pielęgniarkę, wszystko. Żeby nie musieć wychodzić. Do kościoła też już nie chodzi. Chociaż w domu też dręczy ją lęk - co, jeśli się przewróci i połamie? Ile dni będzie tak leżała, zanim ktoś ją znajdzie?
"Ten wieczór wigilijny spędzi więc tak jak w minione lata: zje kolację przed telewizorem. Przestudiowała program telewizyjny i zakreśliła kilka ciekawych propozycji specjalnie na Wigilię. Od paru dni wręcz nie może się tego doczekać!"

Staje się jednak coś nieoczekiwanego. Pod domem Małgorzaty psuje się czyjś samochód. Rodzina, która nim jechała, chce skorzystać z telefonu i toalety. Staruszka boi się bardzo, ale wpuszcza ich do domu. Wpadają tylko na chwilę i zaraz ich nie ma. Pojawiają się w jej życiu tylko na moment, ale uświadamiają jej, że może powinna jeszcze trochę pożyć, zamiast czekać tylko na śmierć.


Krótka to opowiastka i dość niezwykła. To książka nie o świętach, ale o przemijaniu. O starej kobiecie, która ma za sobą życie, które co prawda nieźle pamięta, ale to wspomnienia o kimś, kogo właściwie już nie ma. Jest tylko lęk obleczony w pomarszczoną skórę. Małgorzata cały czas spodziewa się najgorszego i zapomina, że może też stać się coś dobrego.


Trudno mi powiedzieć, dla kogo jest ta książka. Czy dla dzieci? Co one z tego zrozumieją? To znaczy - możemy z nimi porozmawiać, nawet powinniśmy z nimi porozmawiać o starości i przemijaniu, ale myślę, że dorosłych Wigilia chwyci za serce znacznie mocniej.


Niesamowite są tutaj ilustracje Pascala Blancheta - bardzo nastrojowe, beżowe, bardzo retro. Bez nich książka straciłaby prawie całą siłę wyrazu. Nie bez powodu autor zebrał za nie kilka całkiem niezłych nagród.


Przepiękna, starannie wydana książka dla starszych dzieci i dla dorosłych. Myślę, że bardziej nada się do czytania w okolicach Wszystkich Świętych, niż w okolicach Bożego Narodzenia. Nie kupujcie jej z myślą o radości i reniferach. To zupełnie inna bajka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Na regale , Blogger