Wagina. Sekretna historia kobiecej siły. Blackledge

Wagina. Sekretna historia kobiecej siły. Blackledge

"Wagina" nie jest książką szczególnie nową, bo po raz pierwszy została wydana w 2003 roku. Po polsku też doczekała się kilku wydań. Sama kupiłam ją sobie teraz, bo została w tym roku wznowiona w ślicznej, różowiutkiej okładce, ale czytałam ją już wcześniej. Wróciłam jednak do niej, bo to świetna, bardzo rzetelna i bardzo pozytywna książka, która fantastycznie przekazuje specjalistyczną wiedzę na temat funkcji waginy w świecie ludzi i zwierząt.



Blackledge daje nam także lekcję (pobieżną, ale uczciwą) na temat roli waginy w różnych kulturach (byłych i obecnych), zaczynając od dającego siłę opisu wiary w moc kobiecego sromu, zdolnego odstraszać sztormy i przeganiać wrogów. Tak, moi drodzy. Ja nie wiem, czemu wciąż mówi się, że do czegoś "trzeba mieć jaja". Jaja są delikatne i łatwo je uszkodzić. To wagina znosi w życiu prawdziwy łomot. :P



To nie jest książka, która jest lekkim czytadłem. Dla kogoś, kto spodziewa się pełnej sensacji, pikantnej, skandalizującej pozycji, będzie rozczarowaniem. To jest porządnie udokumentowane (bibliografia!) kompendium wiedzy o cipkach. :) Tekst jest wyjątkowo staranny i tkwiący w nurcie "women empowerment". Może upewniać kobiety, zwłaszcza młode i wychowane w kulturze pełnej wstydu i uprzedzeń, że z tym, jak wyglądają ich narządy płciowe jest wszystko w porządku (tak, są zdjęcia), że ich ciało nie jest brudne, grzeszne, czy obrzydliwe tylko dlatego, że jest kobiece.



Pamiętam, jak pierwszy raz czytałam "Waginę" w 2004 roku. Nie miałam jeszcze dzieci, a moja relacja ze swoim - wtedy wciąż młodym - ciałem była nadal oparta na pewnym niedowierzaniu w jego możliwości. ;)  Wtedy była to dla mnie lektura, która zdjęła ze mnie wiele uprzedzeń, pozwoliła spojrzeć na siebie w lustrze jak na kogoś, kto nie nosi między nogami źródła wszelkich kłopotów, ale jak na kobietę, którą w zasadzie dopiero uczyłam się być.



Specjalnie kupiłam sobie to nowe wydanie, bo mam olbrzymi sentyment do tej książki. Przeczytałam ją ponownie, postawiłam na półce i zaczynam się powoli zastanawiać, czy nie powinnam jej znaleźć - razem z resztą moich feministycznych książek - miejsca bardziej eksponowanego. Takiego, które będzie straszyć gości jak tylko wejdą w progi mojego domu. Oto WAGINA, a tuż obok - znakomita - "Sztuka obsługi penisa". Zapraszamy.

Jako i wy zaproście "Waginę" na swoje półki. ;)

(I cieszcie się, że nie jesteście hienami - ich waginy mają przerąbane. O czym też przeczytacie u Blackledge.)


Copyright © 2014 Na regale , Blogger