Wojenka, czyli o dzieciach wojny według Grzebałkowskiej.

Wojenka, czyli o dzieciach wojny według Grzebałkowskiej.

Na pewno wiele z Was już o tej książce słyszało - oto nowy reportaż fantastycznej Grzebałkowskiej. Tym razem o ludziach, którzy byli dziećmi, kiedy trwała jakaś wojna. Można by pomyśleć, że właściwie nihil novi, że przecież Swietłana Aleksijewicz już o tym pisała, że niezliczone są relacje potworności wojennych, które były widziane oczami dzieci, które to wszystko przeżyły. 

I macie rację, ale jednak nie do końca. Nie do końca dlatego, że - co było dla mnie bardzo interesującym zaskoczeniem - perspektywy są rozpisane na bardzo różne konflikty i miejsca działań wojennych. Znajdziecie tam znacznie więcej, niż Holocaust, o którym - co zrozumiałe - bardzo wiele osób boi się już czytać, bo jest to szalenie bolesne doświadczenie. 




Czy jednak wiedzieliście, że przesiedlano hiszpańskie dzieci do ZSRR? I że niektórym to się nawet podobało, bo u siebie cierpiały taką biedę, której nie umiemy sobie wyobrazić? Albo czy wiecie, jak właściwie po raz kolejny przewrócić ten koszmarny mit małego powstańca, który świadomie biegnie walczyć o kraj, podczas gdy dopiero po pierwszej bombie, która spada w pobliżu, zdaje sobie sprawę, że to się dzieje na serio? 

Książka jest zbiorem rozmów z ludźmi niesamowicie różnorodnymi. Pochodzącymi z różnych stron świata, będących dziećmi w bardzo różnych momentach i nieoczywistych miejscach. Myślę, że to jest olbrzymią siłą tej książki - nawet nie sam temat, który w obecnych czasach nie może już być niczym nowatorskim i świeżym, ale właśnie to, że w Polsce zwykle czytujemy tylko o doświadczeniach drugiej wojny z perspektywy europejskiej, albo wręcz polskiej i - ewentualnie - sowieckiej, ale jakoś mało myśli poświęcamy takiej na przykład właśnie Hiszpanii. 

Chociaż przeczytałam w swoim życiu na pewno dziesiątki książek o wojnie, to jednak ta zdołała wnieść w moje życie nowe treści, nowe perspektywy, nowe olśnienia i chęć zgłębiania zupełnie nowych historii i opowieści. Jest w "Wojence" jakaś przewrotna świeżość w tych krótkich rozdziałach, w tych niepozornych rozmówcach, którzy są głosami setek takich, jak oni sami, ale jednak są tak o siebie odmienni, że nie sposób się znużyć czytając.

Oczywiście jest to też książka bolesna, bo czytanie o wojnie nie może nie boleć. Ale - zwłaszcza u progu wielkich konfliktów spowodowanych zmianami klimatu i w kraju, którzy dąży do wykluczania innych, co zawsze prowadzi do przemocy, nie ma zbyt wielu książek, które by przypominały, czym ta przemoc faktycznie jest i do jakich potworności prowadzi.

Czytajcie "Wojenkę". Jest ważna i mądra.
Copyright © 2014 Na regale , Blogger