Niewidzialne życie Addie LaRue - miodne czytadło.

Niewidzialne życie Addie LaRue - miodne czytadło.

Wyobraźcie sobie, że co prawda żyjecie wiecznie, ale ciąży na was klątwa - nikt, kto Was zobaczy, nie może Was zapamiętać. Wystarczy, że wyjdzie z pokoju, w którym jesteście, a już znikacie z jego umysłu. Nie możecie też zapisać swojej historii ani wymówić swojego imienia. Jesteście na tyle niewidzialni, że nie nawiązujecie żadnych więzi, ale na tyle widzialni, żeby was przeganiano z każdego miejsca, bo dla każdego jesteście kimś obcym. Nie możecie mieć własnego domu, nie możecie mieć pracy, nie da się wam zrobić zdjęcia. Po prostu trwacie.

Prawdziwa udręka spotyka Addie, która w 1714 roku ucieka sprzed ołtarza i zawiera pakt z demonem. Chce być wolna i zyskać czas, by wreszcie prawdziwie żyć, ale ten układ ma swoją cenę. 


To w skrócie cała opowieść, która - choć dość prosta - zasysa od pierwszego rozdziału, co rzadkie, i jest przefajnym czytadłem, które trudno odłożyć. 

Książka napisana sprawnie, choć językiem prostym i przezroczystym (nie ma w tym nic złego). Co prawda bohaterka, jak na postać, która żyje te swoje 300 lat, jest czasami trochę zbyt płaska, ale nadal historia jest zasysająca i fantastycznie sprawdza się jako książka na tyle lekka, żeby można było ją czytać jednym tchem, ale nie na tyle głupia, żeby sobą gardzić przy czytaniu. ;) 

Ach, no i podobno Ridley Scott nabył prawa do ekranizacji dziejów Adeliny. Przyznam, że czytając cały czas myślałam, że byłby to doskonały film, bo jest to w zasadzie gotowy scenariusz. Nie ma wielu postaci pobocznych, rzecz się dzieje na przestrzeni kilku malowniczych wieków, a jedyne, co się nie zmienia, to przeklęta bohaterka, która szuka sposobu, by ułożyć sobie swoje dziwne życie - nieżycie. 

Jeśli szukacie fantastyki niezawiłej, bez skomplikowanego świata przedstawionego, za to z potencjałem na coś trudnoodkładalnego, to "Niewidzialne życie" jest niezłą kandydatką. 

Dobrze się bawiłam, może i Wy będziecie. :)

Copyright © 2014 Na regale , Blogger