Wstydź się!
Grzebiecie czasami w koszu z książkami w Biedronce? Ja bardzo lubię. Zwłaszcza, kiedy książki są w nim poniżej dyszki. I tak wygrzebałam ostatnio pewną książkę autora "Człowieka, który gapił się na kozy".
Jon Ronson napisał bardzo wartościową, chociaż chyba niewystarczająco docenioną książeczkę, która opowiada o internetowym linczu. Opowiada w sposób bardzo rzetelny i ciekawy, bo autor jeździ po świecie i rozmawia z ludźmi, których kariery/reputacja zostały zrujnowane z powodu nagonki w internecie, zazwyczaj spowodowanej pojedynczym głupim tweetem, albo postem na facebooku. Rozmawia zarówno z osobami, które stały się ofiarami, jak i z osobami, które jakąś "nagonkę" nakręciły (i wymknęła się ona spod kontroli, o co bardzo, bardzo łatwo).
Ronson ma talent gawędziarski, a na dodatek nie jest tym typem reportażysty, który nam mówi, co mamy myśleć, więc książka pozwala nam wysnuwać własne wnioski i opinie na podstawie rozmów i przedstawionych faktów. Bardzo lubię nienachalnych autorów, którzy mi nie narzucają swojego zdania. Ma to też tę zaletę, że pojedyncze rozdziały można "wyciąć" jak czytankę i mogą one być przyczynkiem do dyskusji nad odpowiedzialnością za swoje słowa w internecie; gorąco bym polecała nauczycielom, żeby na wiedzy o społeczeństwie pokusili się o taki tekst źródłowy.
Rozpoznacie w tej książce na pewno co najmniej kilka osób, które kojarzycie z internetowych rantów ostatnich lat, w tym np. panią, która w arcygłupi sposób zażartowała, że nie zarazi się AIDS, ponieważ jest biała, co sprowadziło na nią falę nie tylko hejtu, ale też życiowych problemów.
Przy okazji autor wyciąga z historii różne prawa, które polegały na publicznym upokarzaniu w ramach kary za przewinienia, a także odwiedza pewnego amerykańskiego sędziego, który nadal stosuje zawstydzanie jako karę za drobne przestępstwa, uzyskując lepsze efekty, niż gdyby wsadzał drobnych przestępców (nie recydywistów, tu musimy postawić jednak jasną granicę ;)) do więzienia.
Z książki wyłaniają się też opowieści o tym, że jeśli chodzi o zawstydzanie związane z jakąś niestandardową aktywnością seksualną, to uderza ono w zasadzie wyłącznie w kobiety, nawet, jeśli nie robią niczego obiektywnie złego, ale w ogóle ujawniają się z tym, że prowadzą życie erotyczne inne, niż małżeński seks w domowym zaciszu. Męskie seksualne przewiny, nawet moralnie zdrożne, szybko zostają zapomniane, albo są co najwyżej rubasznie obśmiane, a za "sprawcą" nie ciągnie się żadne negatywne odium. Podwójne standardy są czasami wyjątkowo szokujące i warto o nich poczytać.
Dawno nie czytałam czegoś, co tak bardzo chciałabym dać do poczytania starszej młodzieży. Ta nieduża w sumie książka (sporo stron, ale gruby druk) jest bardzo, bardzo wartościową lekturą w sam raz na nasze czasy. Kupcie młodzieży i młodym dorosłym pod choinkę. Nie dość, że będą się świetnie bawić przy czytaniu (to się bardzo łatwo, lekko i przyjemnie czyta), to jeszcze może będą bardziej ważyć słowa na facebooku. A to jest zawsze w cenie... ;)
Jon Ronson napisał bardzo wartościową, chociaż chyba niewystarczająco docenioną książeczkę, która opowiada o internetowym linczu. Opowiada w sposób bardzo rzetelny i ciekawy, bo autor jeździ po świecie i rozmawia z ludźmi, których kariery/reputacja zostały zrujnowane z powodu nagonki w internecie, zazwyczaj spowodowanej pojedynczym głupim tweetem, albo postem na facebooku. Rozmawia zarówno z osobami, które stały się ofiarami, jak i z osobami, które jakąś "nagonkę" nakręciły (i wymknęła się ona spod kontroli, o co bardzo, bardzo łatwo).
Ronson ma talent gawędziarski, a na dodatek nie jest tym typem reportażysty, który nam mówi, co mamy myśleć, więc książka pozwala nam wysnuwać własne wnioski i opinie na podstawie rozmów i przedstawionych faktów. Bardzo lubię nienachalnych autorów, którzy mi nie narzucają swojego zdania. Ma to też tę zaletę, że pojedyncze rozdziały można "wyciąć" jak czytankę i mogą one być przyczynkiem do dyskusji nad odpowiedzialnością za swoje słowa w internecie; gorąco bym polecała nauczycielom, żeby na wiedzy o społeczeństwie pokusili się o taki tekst źródłowy.
Rozpoznacie w tej książce na pewno co najmniej kilka osób, które kojarzycie z internetowych rantów ostatnich lat, w tym np. panią, która w arcygłupi sposób zażartowała, że nie zarazi się AIDS, ponieważ jest biała, co sprowadziło na nią falę nie tylko hejtu, ale też życiowych problemów.
Przy okazji autor wyciąga z historii różne prawa, które polegały na publicznym upokarzaniu w ramach kary za przewinienia, a także odwiedza pewnego amerykańskiego sędziego, który nadal stosuje zawstydzanie jako karę za drobne przestępstwa, uzyskując lepsze efekty, niż gdyby wsadzał drobnych przestępców (nie recydywistów, tu musimy postawić jednak jasną granicę ;)) do więzienia.
Z książki wyłaniają się też opowieści o tym, że jeśli chodzi o zawstydzanie związane z jakąś niestandardową aktywnością seksualną, to uderza ono w zasadzie wyłącznie w kobiety, nawet, jeśli nie robią niczego obiektywnie złego, ale w ogóle ujawniają się z tym, że prowadzą życie erotyczne inne, niż małżeński seks w domowym zaciszu. Męskie seksualne przewiny, nawet moralnie zdrożne, szybko zostają zapomniane, albo są co najwyżej rubasznie obśmiane, a za "sprawcą" nie ciągnie się żadne negatywne odium. Podwójne standardy są czasami wyjątkowo szokujące i warto o nich poczytać.
Dawno nie czytałam czegoś, co tak bardzo chciałabym dać do poczytania starszej młodzieży. Ta nieduża w sumie książka (sporo stron, ale gruby druk) jest bardzo, bardzo wartościową lekturą w sam raz na nasze czasy. Kupcie młodzieży i młodym dorosłym pod choinkę. Nie dość, że będą się świetnie bawić przy czytaniu (to się bardzo łatwo, lekko i przyjemnie czyta), to jeszcze może będą bardziej ważyć słowa na facebooku. A to jest zawsze w cenie... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz