Boże Narodzenie to święto uchodźców.
Bardzo lubię stos książek w TkMaxx. Czasami można w nim znaleźć róże fajności, których nie dostaniemy po polsku. I tak, kupując ostatnio makaron z peperoncino, który w domu uwielbiamy, a który można dostać niemal wyłącznie w TkMaxx, zawędrowałam do półki książkowej i za kilkanaście złotych kupiłam książeczkę dla dzieci. Pomyślałam, że może dam komuś, kto ma małe dzieci, w prezencie (zawsze mam w domu zapas różnych okazyjnie kupionych drobiazgów, które są znakomitymi prezentami "w razie czego"), a tymczasem Wam ją pokażę.
Czasami zapominamy, że opowieść o narodzinach Jezusa, to opowieść o uchodźcach i ta książka ten temat wyciąga na wierzch w kilku prostych słowach, w kilku ładnych, sugestywnych obrazkach.
Oczywiście, może Was zachęcić też fakt, że część dochodu z książki wydawca przeznacza na organizację, która pomaga dzieciom dotkniętym skutkami wojny, albo rekomendacja Chrisa Riddella,
Książka ma tak mało tekstu, że spokojnie wystarczy podstawowa znajomość języka, żeby ją przedszkolakowi przetłumaczyć.
Kiedy cała historia zostaje nakierowana na fakt, że rodzina z małym dzieckiem musi uciekać przed złem, które je ściga, nagle dostrzegamy grozę, która stoi za historią, którą wyśpiewuje się w kolędach i ustawia w błyszczących szopkach. I nie trzeba wierzyć, że to wydarzyło się naprawdę, by zrozumieć, że to się wydarza naprawdę codziennie w różnych miejscach na świecie.
Książka ma tę zaletę, że nie obrazi żadnego wierzącego rodzica, bo nikt nie przeinacza chrześcijańskiej opowieści, a dla osób, dla których jest to tylko symboliczna bajka, będzie to opowieść moralizująca, przypominająca o tym, że spokój jest nietrwały, nienawiść niszczy, a empatia ratuje życia.
Jeśli szukacie książki na prezent na ostatnią chwilę - może będzie w Waszym TkMaxx, a może mieszkacie na Wyspach, gdzie można ją dostać być może w księgarniach (jeśli akurat są otwarte). Po świętach jednakowoż książka nie traci aktualności.
Wesołych! Mimo wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz