Styczniowy kącik zapowiedzi.

Styczniowy kącik zapowiedzi.

Zima jeszcze trochę potrwa, ale wiosna już nie tak znowu daleko. A w księgarniach, po noworocznej, poświątecznej pustce, zrobi się znowu tłok.

1. Pamiętacie "13-piętrowy domek na drzewie"? Jeśli nie, a macie dzieci w wieku, powiedzmy 5-10 lat, to zainteresujcie się. Hit nad hity, z humorem abstrakcyjnym i czasem zupełnie niepojętym dla dorosłego; a wychodzi kolejny tom już w przyszłym tygodniu:


2. Dla dorosłych nowy Garth Nix, także w przyszłym tygodniu:


3. Wydawnictwo Komiksowe szykuje cudowną premierę. "Azymut" to seria komiksów, które już zdobyły tu i ówdzie uznanie, bo są niezwykłej urody. Pierwszy tom ukaże się po polsku pod koniec lutego:




4. A trzeciego marca będziemy mogli poczytać o cudownej Audrey. Od Wydawnictwa Literackiego:


5. Wywiad rzeka z Jerzym Pilchem. Drugiego kwietnia, także od Literackiego:


6. I kilka drobiazgów dla dzieci od Dwóch Sióstr. Wszystkie trzy jeszcze w tym miesiącu.
Dla maluchów Koala Disco:





Dla nieco starszych kolejny tom z serii "Mistrzowie ilustracji":


A dla wprawnych czytelników - trzeci tom "Meto":


7. Także od Dwóch Sióstr, ale dopiero w kwietniu i w nieco innej kategorii - niezwykła książka do matematyki: 




8. Na koniec dwie książeczki dla dzieci od wydawnictwa Tatarak. Obie z kategorii - "takie śliczne, że grzech nie obejrzeć". Nie podają dokładnej daty, ale na pewno w tym roku. ;)

"Swimmy":



I "Co kryje las?", do której dołączone będą trzy kolorowe lupy, a każda z nich odsłoni inny świat:






Książki "do mania". Część pierwsza.

Książki "do mania". Część pierwsza.

:)
Macie takie książki, które kupiliście tylko dlatego, że przyjemnie je mieć na półce? Wyjąć czasami, obejrzeć, poobcować z nimi i odstawić? Na pewno macie. Nie uwierzę, że nie. :)

Roboczo podzieliłam je na kilka zupełnie bezużytecznych kategorii, żeby łatwiej mi było napisać tego posta, ale nie przywiązujcie się do tego podziału za bardzo.

Na pierwszy ogień słowniki. Nie takie pożyteczne, Nadzwyczajnie merytoryczne. Co to to nie. Ale słowniki, które inspirują, bawią i rozbudzają ciekawość, skłaniają do sięgnięcia głębiej.
Na przykład te dwa:


Albo ten:


Jeśli chcecie rzetelny słownik symboli - kupcie znakomitego Cirlota. Ale jeśli chcecie się tylko zainspirować, obejrzeć ładne obrazki, pocieszyć Bardzo Grubą Książką w swoich rękach - ten jest świetny. Moje dziecko go uwielbia, ja też czerpię z niego radość. Totalnie powierzchowny, podzielony na kręgi kulturowe, przydatny umiarkowanie, ale cieszący oko.




Jeśli chodzi o "Bestiariusz" - to jest po prostu śliczny. I upiorny jednocześnie. Trochę jak Poe ilustrowany przez Grisa Grimly. No i gratka dla etnografów. ;)



Z zupełnie innej beczki jest "Lost in translation" - słownik niezwykłych wyrazów  z różnych języków, wyrazów nieprzetłumaczalnych wprost, oznaczających zazwyczaj jakieś zjawisko, które w innych językach trzeba opisać kilkoma zdaniami. Ubaw niesamowity. :)




Kolejna kategoria, to książki do oglądanie - albumy ze sztuką (lubię i już) i książki obrazkowe (dla dzieci i nie tylko). Tych dla dzieci mam całkiem sporo, więc dzisiaj pokażę tylko kilka, ale kiedyś osobny post tym najładniejszym pewnie poświęcę.



Na przykład seria Piżamorama - zabawy optyczne, które bawią nie tylko dzieci.



Albo cudowna, artystyczna, wyjątkowa i bardzo na czasie - "Emigracja".




Książek z tej kategorii mogłabym wymieniać całkiem sporo, więc zostawię to na inną okazję.

Ostatnia grupa, która jest bliska mojemu bibliofilskiemu sercu, to książki, książczyny właściwie, pamiątkowe. Do takich zaliczam katalogi wystaw, które mnie zachwyciły (te przeglądam od czasu do czasu - tak jak albumy ze sztuką) i programy operowe/teatralne. Te drugie są w zasadzie bezużyteczne, ale nie mogę się im oprzeć, bo niosą ze sobą ładunek przyjemnych wspomnień. Niestety nie zawsze pamiętam, żeby kupić. :)



A Wy? Macie takie książki, które służą głównie "do mania"? Opowiecie mi o nich?
Podsumowanie.

Podsumowanie.

W ramach podsumowania mijającego roku - zestawienie najdziwniejszych słów i fraz, dzięki którym ludzie trafiali na mojego bloga. Statystyki to piękna rzecz:

sąsiadka nie nosi majtek opowiadanie - mam nadzieję, że znalazłeś to, czego szukasz; sama nie cierpię, kiedy nie mogę znaleźć tekstu, który mi chodzi po głowie.
co może być w regale - na przykład koniak, albo karma dla kotów, czasami wyszczerbione filiżanki, klucz francuski, a także korniki.
jak namalować chrząszcza - najpierw rysujesz owal, potem kreskę przez środek (wzdłuż), dorysowujesz u jednego końca kopułkę, przy kopułce czułki, a po bokach dużego owalu - nóżki. Proszę.
penis i pod nim kartka - żeby odrysować???
czy chłopakowi sprzedadzą sukienki - tak. Nie widzę powodu, dla którego nie mieliby.
czarne penisy - co kto lubi.
gazeta z wykrojami dla psow - jeśli znalazłeś/znalazłaś to, czego szukasz, to proszę - pokaż mi, bo sama bym chętnie obejrzała. Z czystej ciekawości.

Niech 2016 rok będzie lepszy. I czytajcie więcej. Pamiętajcie - najpierw książka, potem film. ;)


Kącik z cytatem.

Zupełnie bez związku, rzecz jasna.

- Dlaczego Voldemort sam nie ogłosił się ministrem magii? - zapytał Ron.
Lupin roześmiał się.
- Ron, przecież nie musiał! Praktycznie i tak już rządzi, więc po co miałby siedzieć za biurkiem ministra? Jego marionetka, Thicknesse, zajmuje się codziennymi sprawami, a Voldemort może swobodnie planować działania zmierzające do zapanowania nad całym światem. Oczywiście wielu ludzi szybko się domyśliło, co naprawdę się stało. W ciągu paru ostatnich dni polityka ministerstwa radykalnie się zmieniła i krążą pogłoski, że za tym wszystkim stoi Voldemort.
"Harry Potter i Insygnia Śmierci" J.K. Rowling


Ho, ho, ho...
Przedświąteczny kącik nowości i zapowiedzi.

Przedświąteczny kącik nowości i zapowiedzi.

Dzisiaj nie tylko zapowiedzi, ale też nowości. Wyjątkowo, bo przed nami okazja do obdarowania wszystkich nowymi książkami. :)

1. U Dwóch Sióstr (które co prawda trochę mi się naraziły na Targach Książki, ale nie chowam urazy ;)) już dostępna interesująca książka kucharska.



oraz drugi tom "Meto":


2. "Media Rodzina" ma dwie klasyczne propozycje w pięknych, nowych odsłonach. Cudny (mam go i ciągle podziwiam), ilustrowany pierwszy "Harry Potter" (już w księgarniach):


oraz "Pan Tadeusz" z ilustracjami Wilkonia. Do kupienia od 14. grudnia (więc na Gwiazdkę jeszcze zdążycie):



Józef Wilkoń o tworzeniu ilustracji do "Pana Tadeusza" (fragment książki "Józef Wilkoń. Szum drzew. Z Józefem Wilkoniem rozmawia Janusz Górski"):
"Pana Tadeusza" uważam za jedno z moich największych osiągnięć. Poświęciłem mu bardzo dużo czasu. Pierwsze ilustracje zrobiłem w Paryżu - i wysłałem do Polski na konkurs. Wybrano mnie spośród szlachetnego grona najwybitniejszych ówczesnych twórców. Tam są koniki jak owady, drzewa jak liście, syntetyczne ujęcia, ale również technika faszystowska. Wszystko to wynikało z moich wcześ-niejszych doświadczeń z cieczami, no i z opozycji wobec tego, w jaki sposób dotychczas ilustrowano Pana Tadeusza, począwszy od Andriollego aż po Szancera. Zilustrowałem go przede wszystkim pejzażem, postacie są oddalone, po to aby uniknąć dramaturgii teatralnej.
3. Zakamarki w tym roku wyciągnęły kolejną Lindgren. Tym razem dla młodszych dzieci. Do kupienia od 7. grudnia:





4. Wydawnictwo Literatura już ma w sprzedaży nową książkę z ilustracjami Emilii Dziubak:



5. Wydawnictwo Otwarte proponuje nam kolorowankę z Harrym Potterem, a wydawnictwo Akurat - z "Grą o tron":



6. Insignis proponuje kolejnego Clarksona:


7. A Zysk daje nam Martina - coś ze świata Gry o tron - opowieść o Daemonie Targaryenie:


8. Już nie na święta, bo od stycznia - Rusinek o Szymborskiej. Od Znaku:


9. A z biografii tym razem zapowiedź Czarnego o Stryjeńskiej. Od 18. grudnia:


I to by było na tyle. Póki co. :)
Różowe środy.

Różowe środy.

Hulda jest trochę inna. Hulda jest dorosła i mieszka w różowym pokoju w domu z innymi niezwykłymi ludźmi - Horstem, który ciągle maluje anioły, Willem, który nie mówi, ale wszystko rozumie i Juppem, który jeździ na wózku inwalidzkim. Nimi wszystkimi opiekuje się Klaus, który przychodzi pomagać im w różnych sprawach.


Hulda jest ciotką Sary i starszą siostrą jej mamy. Mama i tata Sary nazywają Huldę czasami wariatką, ale tak naprawdę są po prostu zagubieni. Chcieliby nie mieć problemu z tym, że kiedy Hulda z nimi przebywa, czują się zażenowani - bo układa dziwne wierszyki i je recytuje, bo zaczepia ludzi i z nimi rozmawia, bo Sara regularnie odwiedza ciotkę, chociaż sądzą, że lekko upośledzeni umysłowo dorośli, to złe towarzystwo dla dziewczynki.

Ale Sara kocha Huldę. A Hulda kocha Sarę.

"Różowe środy" to książka o tolerancji. Książka o ludziach o lekkim stopniu upośledzenia, którzy w Szwecji mieszkają sami, mają pomocnika (tutaj - opiekun Klaus), pracują (Hulda składa wieszaki w fabryce, a kiedy przestaje czuć, że to jej odpowiada, dostaje inne zadanie - sprawdza listę obecności w miejscu pracy i bardzo jest dumna z tego, że może stawiać "ptaszki" przy obecnych. Lubi bardzo porządek i porządkowanie).

Sylvia Heinlein napisała niezwykłe rzeczy - niezwykłe w Polskich warunkach, w których świat ludzi upośledzonych umysłowo (nie tylko w głębokim stopniu) jest często światem ponurych ośrodków i ubezwłasnowolnienia. W Szwecji są oni częścią społeczeństwa, a ich opiekunowie traktują ich jak dorosłych, prowadząc ich jedynie czasami za rękę - tylko wtedy, gdy tego potrzebują.
Nikomu nie robi krzywdy Hulda, która idzie do baru napić się coli i porozmawiać z każdym, kto się nawinie. Ludzie są jej zazwyczaj życzliwi, w najgorszym przypadku oschli. Ale przede wszystkim - są przyzwyczajeni, że świat nie składa się z samych zdrowych ludzi.

Niesamowita jest historia dziewczynki, która postanawia uratować Huldę przed pochopnymi decyzjami zatroskanych rodziców. Niesamowita jest historia, w której wszyscy widzą w ciotce, która formalnie jest pod opieką swojej dorosłej siostry, osobę - z własnymi upodobaniami i potrzebami, ze swoją wrażliwością, predyspozycjami i talentami. A nie jedynie bezwolne dziecko, którym należy dyrygować dla jego dobra.

Piękna to historia o wielkiej wrażliwości na innych ludzi. Na dodatek bardzo sympatyczna, dobrze napisana i moralizująca nienachalnie i bez zadęcia.

Dawno nic mnie tak nie poruszyło w książce dla dzieci. Zróbmy z niej lekturę obowiązkową, proszę.


Skąd się wzięły małpy w internecie?

Skąd się wzięły małpy w internecie?

Bardzo trudno jest napisać dobrą książkę popularnonaukową dla dzieci. Trzeba uważnie objaśniać trudne wyrazy, pisać zrozumiale, ale nie infantylnie. Do tego fajnie byłoby, żeby książka wciągała i przy okazji uczyła. Dzieci są bezlitosnymi czytelnikami, nie dają drugiej szansy.



Artur Janicki porwał się na coś, co wydaje się karkołomne - opisanie Internetu w książce dla dzieci. Tak, one wiedzą, co to jest Internet, ale czy wiedzą, jak działa? I jak z niego mądrze korzystać?



Kiedy wzięłam tę książkę na Targach do ręki, to miałam mieszane uczucia. Pisać książkę o Internecie? Nie lepiej pokazać? No wiecie, to jak narysowanie komputera, zamiast pokazania go na żywo. A jednak szybko zmieniłam zdanie. I tutaj od razu mówię - drodzy nauczyciele informatyki w szkole podstawowej - kupcie sobie tę książkę i używajcie jej, dobrze?



W sposób niezwykle przyjazny, prosty, ale rzetelny i merytoryczny dzieci dowiedzą się nie tylko tego, skąd się wziął Internet i jak działa, ale też tego, jak mądrze wyszukiwać informacje, jak przesyłać pliki (i czym one są), wprowadza pojęcie pakietu, objaśnia działanie rutera i opisuje, czym jest wifi. A wszystko to w taki sposób, że ja, stara baba, która w sumie to wszystko wie, czytałam z zainteresowaniem i porządkowałam sobie swoją wiedzę.



Dla dzieciaków, które są zainteresowane działaniem komputera, a nie wyłącznie graniem w gry - świetny prezent na Mikołajki. :) Polecam gorąco!
Copyright © 2014 Na regale , Blogger