Pikantne historie dla pendżabskich wdów.

Kupiłam tę książkę z kilku niepoważnych powodów - pierwszy to taki, że bardzo mnie rozbawił tytuł (coraz trudniej o dobry tytuł ;)). Drugi to taki, że okładka jest bardzo ładna, a trzeci, bo akurat była wyprzedaż w księgarni.

Na początek ostrzeżenie - ja bardzo, bardzo źle znoszę tzw. obyczajowe powieści, bo zbyt rzadko są one dobrze napisane, za często w trakcie zmieniają się w romans i nużą mnie okropnie. Poza tym, jako olbrzymia fanka Alice Munro, mam wysokie wymagania. ;) Bierzcie więc na to poprawkę, bo mogę utyskiwać na niektóre rzeczy wyłącznie dlatego, że zupełnie nie trafiają w mój gust. 

Kot jest dorosły, więc może już czytać pikantne historie.

Nikki mieszka w Londynie, a jej rodzice urodzili się w Indiach. Ona sama stoi w rozkroku między dwoma kulturami, choć wyprowadziła się z domu, a jej siostra marzy o dobrze zaaranżowanym małżeństwie. 

Southall, Małe Indie (i Singapur) Londynu, to dzielnica, w której Nikki znajduje pracę jako nauczycielka pisania dla dojrzałych kobiet, a konkretnie wdów chodzących do miejscowej świątyni. 
Lekcje szybko przekształcają się w miejsce snucia erotycznych opowieści przez samotne, słabo mówiące po angielsku i często znudzone monotonnym życiem kobiety. Pod długimi sukniami, pod kolorowymi chustami, pod ortodoksyjną otoczką, kryją się pragnienia i doświadczenia, o których mówi się wyłącznie w towarzystwie innych kobiet o podobnym pochodzeniu i przeżyciach.

W tle są oczywiście mroczne porachunki, radykalne religijne oszołomy i opresyjna kultura. Oraz mężczyźni, którzy chyba przynoszą więcej kłopotu niż pożytku. Na pierwszym planie są opowieści wdów - krótkie erotyczne opowiadania pełne pobrzękujących bransolet, zakazanych romansów, bollywoodkich fantazji i niesfornych służących (oraz męskie narządy płciowe o imponujących rozmiarach). 

Książka nie jest wybitnym arcydziełem, ale nie można jej odmówić pewnej oryginalności. Ciekawe jest środowisko, w którym rozgrywa się akcja, ale nie mam pojęcia, ile z jego szczegółów to fantazja autorki, a na ile jej wiedza, ale pragnę wierzyć, że jednak całość ma jakieś zakorzenienie w rzeczywistości, bo Balli Kaur Jaswal pochodzi z Singapuru. 



Najlepsze językowo są tytułowe pikantne historie. Są pisane surowym, niewyszukanym językiem, ale z orientalnym "kiksem", który przywodzi na myśl baśnie tysiąca i jednej nocy. Cała reszta jest poprawna, czyta się lekko i nada się w sam raz na leżaczek w słońcu. Choć nie wydaje mi się, żeby to była książka, która przejdzie do historii czymś więcej, niż świetnym tytułem, nie jest to lektura głupia ani męcząca. Nic mnie w niej szczególnie nie drażniło (może poza cukierkowym zakończeniem, ale to chyba taki gatunek po prostu), a jej siła leży w feminizmie - bohaterkami są tam bowiem kobiety w sile wieku; tak zwane starsze panie, które nadal mają prawo do życia erotycznego, do uczuć w kulturze przynależnych młodym ludziom. To jedna z największych zalet tej książki.

- Jadąc autobusem, rozmawiałyśmy o naszych opowiadaniach - odezwała się Manjeet.
- W autobusie? Czy ktoś mógł was usłyszeć? - zapytała Tarampal.
- Nikt nie podsłuchuje starszych pań. Nasze rozmowy są według innych monotonnym bzyczeniem. Wydaje im się, że rozmawiamy o bólu kolan lub planach pogrzebowych - rzuciła Arvinder.

Jeśli szukacie lekkiej książki, która nie obrazi waszego rozumu, to jest pozycja w sam raz. Ostrzegam - to na pewno książka dla dorosłych. ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Na regale , Blogger