Follet i jego "Nigdy" - łooo panie, czego tam nie ma!

Polityczne thrillery, political fiction, czy jak tam nazwać to, co napisał ostatnio Follett, znany przecież głównie z historycznych megapowieści, to specyficzny gatunek. Gatunek, na którym ostatnio potknął się Elsberg, wypuszczając niewiarygodnie wręcz nudną i o niczym "Sprawę prezydenta", w której literalnie nic się specjalnego nie dzieje. Ot, jedno aresztowanie, kryzysik polityczny, i parę rozpraw sądowych. Emocje jak na grzybach.

"Nigdy" jednak to inna para kaloszy. 

Jest to książka o niewiarygodnie wręcz złych dialogach, ekspozycji prowadzonej tak topornie, jakby ktoś rąbał drewno tępą siekierą, a na dodatek połowa postaci to typowe Mary Sue/Gary Stu, które są tak szlachetne, że mogłyby być bohaterami opków. Niemniej jest to także książka, w której SIĘ DZIEJE. Dzieje się cały czas, nieustannie, ze strony na stronę, więc potencjał rozrywkowy jest tu olbrzymi.

Oto mamy świat współczesny, postpandemiczny już, Korea Północna ma kolejnego Kima, a USA prezydentkę. I mamy tam także (delikatne spoilery, ale nie ujmujące emocji i nie zdradzające rozwoju wypadków przy czytaniu książki):

- kryzys klimatyczny

- konflikt między Chinami a USA

- konflikt między Koreą Północną a Południową

- kryzys atomowy

- terroryzm

- kryzys uchodźczy i przemytników ludzi

- przemyt narkotyków

- kilka małych romansów

- szpiedzy, dużo szpiegów

- niewolnicy, więźniowie, przejęcia władzy

- a nawet gwiazdy filmowe.


Słuchajcie - jeśli chcecie poczytać coś, co ma akcję, to jest temat dla Was. :D 

Musicie przymknąć oko na to, że Follett chyba nigdy nie spotkał żadnej kobiety, a ich życie wewnętrzne jest dla niego tajemnicą; a do tego ludzie zadają sobie absurdalnie nieadekwatne i głupie pytania, udzielając durnych odpowiedzi tylko po to, by wprowadzić czytelnika w różne zawiłości, ale poza tym - rozryweczka jest. :D


Z książki wynika trochę, że autor chciał przemycić głębokie refleksje na temat przyszłości świata, ale wszystko jest tak grubo ciosane, że nie wzruszyłabym się tym za żadne skarby (może też nie mam w ogóle serca). Za to przyznaję, że książka była wciągająca, nieźle się bawiłam, mimo irytacji bohaterami i autorem, i przynajmniej dostałam to, co chciałam - lekką książkę do odmóżdżenia się. Nic więcej nie potrzebowałam.

Jeśli lubicie tanie thrillery, czytane dla pościgów i zbrodni - to jest książka dla Was. Bawcie się dobrze i nie spodziewajcie za wiele. :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Na regale , Blogger