Babcia rabuś

Ben ma jedenaście lat i nie lubi odwiedzać babci. Babcia pachnie kapustą i jest nudna. Rodzice Bena też nie bardzo przepadają za stęsknioną staruszką, której zawsze z kieszeni wystaje zużyta chusteczka do nosa. W ogóle babcia, tak na oko, jest - no wiecie - koszmarnie przesiąknięta starością. Puszcza bąki, każe się za ciepło ubierać, robi paskudne swetry na drutach, i tak dalej.


Życie babci, przedstawione w karykaturalnym świetle przez dzieciaka i jego dość antypatycznych rodziców (choć zamiłowanie rodzicieli do programu w stylu "Tańca z gwiazdami" opisane jest w tak cudownie absurdalny sposób, że chyba tylko dorosły może docenić żałosność tych postaci), było bardzo ponure. Była samotna i budziła litość, a jej dzieci i wnuki traktowali ją dość okropnie.

Pewnego dnia jednak Ben odkrył, że starsza pani ma jakąś intrygującą tajemnicę, bo w babcinym pudełku na ciasteczka znalazł diamenty. Nie pozostawało mu nic innego, jak śledzić babcię, która - jak się okazało - przebrana za ninja wymyka się z domu na skuterze inwalidzkim (który rozwija zawrotną prędkość sześciu kilometrów na godzinę).


Co było dalej, nie zdradzę, żeby nie psuć zabawy, ale książka wciągnęła nawet mnie. Jest przeurocza, dowcipna w sposób, który przypadnie do gustu nie tylko dzieciom, postacie są bardzo wyraziste i trochę stereotypowe, a babcię po prostu pokochacie.
Niezbyt liczne ilustracje są przyjemnie zabawne, a treść książki bywa czasami odrobinę niegrzeczna (na przykład znajdziemy tam porady na temat tego, jak oszukać rodziców, że się myło zęby, jeśli się ich nie myło ;)).

Jest humor, jest akcja, jest bardzo dobra książka dla dzieci w wieku szkolnym. A i rodzic też się czasem zaśmieje. :) Mój syn tą książkę pochłonął z zachwytem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Na regale , Blogger