Życie pasterza.

Mam słabość do książek o wiejskim życiu - ale tym prawdziwym. Do wspomnień, pamiętników, opisów hodowli kur i zmagań z gradem na polu pełnym dojrzałego zboża. 
Uwielbiam serię o weterynarzu Herriota, kocham "Jajko i ja" Betty MacDonald i "Brudną robotę" Kristin Kimball. To, że sięgnęłam po "Życie pasterza" było oczywiste. Poleciła mi tę książkę znajoma, która kupiła ją skuszona jej pozycją na liście bestsellerów New York Timesa. I jestem jej bardzo wdzięczna. :)



James Rebanks pochodzi z rodziny, która od pokoleń wypasała owce na brytyjskich wyżynach Krainy Jezior. Od kiedy pamięta, chodził z dziadkiem i ojcem po wzgórzach, zajmował się owcami i - chociaż to praca nadzwyczajnie ciężka - pokochał zarówno ziemię, na której gospodarowała jego rodzina, jak i pracę przy zwierzętach. 
Bardzo długo nie interesował się szkołą, a szkoła - znakomicie opisana w książce jako instytucja nieprzystosowana do prawdziwego życia ;) - kompletnie nie miała pomysłu na dzieci pasterzy. Traktowała młodzież z góry, z pobłażaniem, zakładając, że życie człowieka, który "utknął" na gospodarstwie, jest mniej wartościowe niż tego, który skończył studia i pracuje w mieście. To zniechęcało nawet najzdolniejsze dzieci. 

Sam Rebanks już jako dorosły człowiek odkrywa, że mógłby skończyć studia, odkrywa literaturę i historię. Kończy Oxford i wraca wypasać owce. Zakłada rodzinę i gospodaruje na tych samych pastwiskach, na których pracowali jego przodkowie. A przy okazji opisuje - z ogromną czułością, oddaniem i pasją - świat pasterzy w Krainie Jezior. Ciężką pracę, ścisły związek człowieka z ziemią i zwierzętami. Fascynującą i niemal mistyczną współpracę z psami. Ciężar długiej zimy i wyczerpującej pracy fizycznej. Przede wszystkim jednak - mądrość ludzi, którzy - choć może nie pokończyli prestiżowych szkół - mają nadzwyczajną wiedzę o świecie, który ich otacza i serce do tego, co robią i co ich uszczęśliwia, choć "miastowemu" trudno dostrzec w codziennej harówce źródło zadowolenia. 

"Życie pasterza" to jedna z tych książek, które przynoszą czystą przyjemność. Opowieść Rebanksa skrzy subtelnym, podskórnym humorem, ale też pełna jest gorzkich historii o niepowodzeniach, które są nieuniknione, kiedy cała praca zależy od kaprysów pogody. 

To jest książka na niespokojne czasy. Wyłączmy się, poczytajmy, spędźmy miłe 300 stron na wyżynach z owcami. Wszystkim nam potrzebna jest jakaś odskocznia. Chociaż na chwilę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Na regale , Blogger