Czerwone wilczątko.

Witam po ponad miesięcznej przerwie!
Przepraszam, ale dziecko w szkole, w domu a to piec się psuje, a to dach przecieka, a to ktoś chory. Trudno złapać nastrój na pisanie. :)

----

A co jeśli wszystko było inaczej?
A jeśli nic nie jest czarno-białe, jak w bajkach?



Wariacje na temat Czerwonego Kapturka to bardzo popularny motyw w ostatnich latach, zwłaszcza wśród twórców komiksów. Sama pisałam o co najmniej jednej takiej książce.

Tym razem mamy malarsko przepiękny picture book Amelie Flechais, który odwraca role.
Wilczątko idzie odwiedzić babcię z truchłem zająca na obiad (jeśli uważacie, że Wasze dzieci nie powinny czytać o jedzeniu puchatych króliczków, to komiks nie jest dla nich ;)). Nie może zboczyć z drogi do miejsca, w którym mieszka myśliwy.

Tak się zaczyna, ale rozwinięcie nie jest już oczywiste, więc nie będę go zdradzać. Powiem tylko, że jestem oczarowana. Zarówno olśniewającymi rysunkami, jak i magiczno-onirycznym klimatem opowieści.

Jest straszno i ponuro; i żadna postać nie jest jednoznaczna (z wyjątkiem wilczątka, ale wilczątko jest małym dzieckiem, więc kto wie, co z niego wyrośnie ;)).


Trudno mi wskazać, dla kogo to jest książka. Ja, ze swoim niefrasobliwym podejściem, dałabym ją już sześciolatkowi, ale jeśli macie dzieci strachliwe i łatwo się emocjonujące, to poczekajcie jeszcze ze dwa lata.

Tekstu jest bardzo mało, najwięcej "robią" ilustracje, obrazy właściwie. Nie można się na nie napatrzeć. Ewidentnie jest to książka "do mania". Do podziwiania, wąchania, głaskania i cieszenia się, że jest taka śliczna i niezwykła. Dla kolekcjonerów. :) Dla dzieci i dorosłych; i nie jest to apoteoza dzielnego myśliwego, co dobrze się wpisuje w nurt sprzeciwiający się działaniom ministra Szyszki. ;)



Polecam gorąco. :)

1 komentarz:

Copyright © 2014 Na regale , Blogger