Urodzona w 1982. Kim Jiyoung
O tym fenomenie południowokoreańskim dowiedziałam się od Pyry z Korei. Opisała ona burzę, jaką wywołała w Korei ta maleńka książeczka w której jest prosto i niezbyt wyszukanie opisane życie koreańskiej kobiety, ubrane w niekoniecznie porywającą fabułkę. Postanowiłam tę książkę przeczytać, żeby zorientować się w końcu, o co jest to wielkie halo i z czym mierzą się koreańskie feministki. I nie żałuję.
Nie żałuję nie dlatego, że to jest literatura wybitna.
To jest książka do przeczytania w godzinę, ale wciąga swoją ponurą prostotą. Czekamy na każdą odmianę losu bohaterki, chociaż wiemy, jak się skończy, bo książka zaczyna się retrospekcją. Autorka stworzyła Jiyoung jako przeciętną kobietę swojego kraju i pokolenia. Kobietę, która mierzy się z patriarchalnym społeczeństwem, wypełniając kolejne "punkty" do odhaczenia w życiu zgodnie ze społecznymi oczekiwaniami. W tę opowieść wplecione są (sprawnie i bez poczucia, że są nie na miejscu) statystyki dotyczące sytuacji kobiet w Korei Południowej, by uwidocznić problem, z którym w danym momencie mierzy się bohaterka.
Mamy tu typowe dla Korei Południowej elementy życia dziewczynki - bycie rozczarowaniem przy urodzeniu (syn jest uznawany za lepszą inwestycję), usuwanie ciąż z żeńskimi płodami, dziewczynki pracujące, by ich jedyny brat miał opłacone dobre studia, brak awansu w pracy, przymusowe porzucenie kariery zawodowej po urodzeniu dziecka, molestowanie w transporcie publicznym, itp..
Skala problemów Korei jest tu, w porównaniu nawet z Polską, o wiele większa, zwłaszcza na polu dostępu do edukacji i pracy. Oczywiście nie ma w Korei problemu z dostępem do aborcji, która jednak też - w patriarchalnym społeczeństwie - może być narzędziem ucisku.
Książka - zjawisko społeczno-kulturowe. Problemy kobiet są tu bliższe raczej sytuacji kobiet w Chinach (polecam na ten temat książkę "Kwiaty w pudełku"), niż w Europie, bo też uwarunkowania kulturowe są bardziej podobne do chińskich. Warto jednak, w czysto poznawczym celu, poświęcić tę godzinkę na przeczytanie "Urodzonej w 1982", żeby po prostu rozszerzyć swoją wiedzę o świecie. W Polsce o Korei Południowej mówi się niewiele lub wcale, więc tym bardziej warto. To jak kolejny klocek do zbioru informacji o świecie, do którego nie mamy dostępu w naszym grajdołku.
Polecam także dla starszej młodzieży, zwłaszcza zajwionej k-popem. Ot, w ramach dorzucenia informacji na temat kraju, który często - widzę to w internecie - jest idealizowany przez nastolatków, którzy oglądają go z perspektywy gwiazd i gwiazdek sceny muzycznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz