Tupeciary - niezwykły komiks o kobietach.

Pisałam już jednym feministycznym komiksie, a dzisiaj czas na kolejny, ale nieco starszy. "Tupeciary" to zbiór krótkich opowieści o kobiecych postaciach historycznych. Brzmi przeciętnie i niezbyt odkrywczo, dopóki nie spojrzymy na to, jakie to są postacie. Nie znajdziecie tam Marii Curie (która jest super, ale wiecie, o niej wszyscy już słyszeli), czy Królowej Bony. Tutaj znajdziecie postacie, o których niewiele (lub nic) słyszeliście. Na dodatek nie są to postacie tylko europejskie bądź północnoamerykańskie.



Kogo więc tutaj mamy? Mamy szesnastowieczną księżniczkę Ndongo i Matamby, niezwykłą aktorkę, która grała wiedźmę z Oz, młode rebeliantki z Dominikany, kobietę z brodą, dumną ze swojej brody, i tak dalej. Wszystkie te kobiety łączy to, że na pewnym etapie życia działają wbrew oczekiwaniom społecznym. Margaret Hamilton zostaje aktorką, choć wszyscy jej mówią, że jest na to zbyt brzydka i powinna zoperować nos. Clementine Delait przestaje golić brodę i robi z niej atut. Minerwa Mirabal, molestowana przez dyktatora, aresztowana za sprzeciw, po wyjściu z więzienia zostaje rewolucjonistką (a także szczęśliwą matką) oraz pierwszą w historii Dominikany kobietą z doktoratem. I tak dalej.



To jest absolutnie inspirująca książka, bo nadzwyczajnie poszerza horyzonty. Poznajemy postacie, o których dzieci nie mogą nauczyć się w szkołach, bo ich w książkach do historii nie ma (w ogóle w książkach do historii jest świat, w którym nie ma kobiet; no, może poza rozpłodowymi księżniczkami). Na dodatek - co ważne - kobiety z tej książki są bardzo niejednoznaczne, a każda z nich jest inna w wyjątkowy, czasem absolutnie szalony sposób. Do tego pochodzą z różnych zakątków świata, różnych epok, są fantastycznie od siebie odmienne i każda jest wspaniała (lub przerażająca, bo nie wszystkie się super pozytywnymi postaciami!) na swój wyjątkowy sposób.



Oto galeria bohaterek na miarę Marvela. Oto kobieta, która pływa niczym ryba. Oto rdzenna Amerykanka, która walczy z najeźdźcami jak największy badass z filmowych westernów. Oto lekarka kobiet, która działa w czasach starożytnych. Mój zachwyt nad doborem postaci nie ma końca.

Komiks narysowała i napisała Penelope Bagieu, Francuzka. I narysowała go bardzo zgrabnie i lekko, choć niektóre historie, które opisała, nie są lekkie. Tutaj mam więc kolejną uwagę - pamiętajcie, że droga kobiet, które wyłamywały się z wytyczonych przez ich otoczenie ścieżek, bywała wyboista. Zdarzają się opisy strasznych śmierci. Zdarzają się rzeczy przykre i smutne. Zdecydowanie nie dla przedszkolaków.

Komiks, moim zdaniem, jest znakomity zarówno dla dorosłych, jak i dla młodzieży, czy bardziej "otrzaskanych" dzieci w wieku szkolnym. Jeśli uda Wam się go kupić (nakład jest już wyczerpany, o ile wiem), to będziecie zachwyceni, ale przeczytajcie go, zanim zdecydujecie, czy nada się dla Waszego dziecka. Młodzieży dawajcie w ciemno. A ja sama nie mogłam się od niego oderwać i jestem szalenie zainspirowana. Książka skłoniła mnie do pogłębiania wiedzy na temat niektórych postaci, które tam zobaczyłam.



WYBITNA pozycja wydana przez malutkie wydawnictwo Fundacji Bęc Zmiana. Szkoda by było, gdyby o tej książce prawie nikt nie wiedział. I mam nadzieję, że ktoś dodrukuje ten komiks. Powinien trafić pod strzechy. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Na regale , Blogger