Mały Asmodeusz

Ulf Stark (ten od książki o tacie, który pokazał wszechświat i od książki o mamie, która została Indianką) tym razem napisał książkę o małym diablątku.

I tutaj ostrzeżenie, zanim napiszę coś więcej - to może być dla niektórych rodziców książka zbyt kontrowersyjna. Jej mały bohater nie tylko mieszka w piekle, ale też zdarza mu się zaproponować napotkanemu księdzu, który wygląda na pyszałka, nagie kobiety w zamian za duszę. To może być dla wielu osób zbyt wiele. Uprzedzam lojalnie. ;)


Mały Asmodeusz mieszka z rodzicami w piekle, gdzie jego tata dręczy dusze złych ludzi (cóż...), a jego rodzeństwo wprawia się do bycia porządnymi diabłami, przeklinając, rozrabiając i zachowując się skandalicznie, co sprawia, że rodzice są z nich, oczywiście, dumni. Jeden jedyny Asmodeusz nie czuje się dobrze, robiąc wszystkim na złość, więc za karę rodzice wysyłają go na ziemię, by nabrał wprawy i przyciągnął do piekła jedną duszę.
Potem ojciec wziął go za rękę i poprowadził przez sześćset sześćdziesiąt sześć korytarzy aż do ostatniej bramy Czarnej Góry.
Asmodeusz kompletnie nie radzi sobie ze swoim zadaniem, a na dodatek dzieci ze wsi potraktowały go okropnie, znęcając się nad nim jak prawdziwe diablęta (w tym miejscu tak prywatnie marzyłam, żeby to właśnie je mały pomiot szatana zaciągnął do piekielnych otchłani), co kompletnie już przygnębia biedaka.

Pod koniec dnia, po szeregu barwnie opisanych niepowodzeń (zabawnych i z morałem na temat tego, czym jest szczęście - bardzo ładnie i nie wprost podanym), Asmodeusz usiadł smutny i zrezygnowany nad wodą, martwiąc się, co z nim teraz będzie, skoro nie pasuje do żadnego ze światów, a na dodatek nie udało mu się wykonać polecenia taty. Kiedy już się prawie poddał, usłyszał płacz małej Krysi, która obiecuje, że odda mu swoją duszę w zamian za uleczenie jej śmiertelnie chorego brata (na co Asmodeusz niechętnie przystaje).

Kiedy władca piekieł stawia się na ziemi po swego syna i zdobyczną duszę, okazuje się, że nie może zabrać Krystynki do podziemi, bo nie wolno mu tknąć nikogo, kto pragnie dobra; a ponieważ obietnica uzdrowienia małego braciszka już została spełniona, nie może odebrać dziewczynce także i tego.


Cała historia jest pięknie opisana i przypomina nieco baśnie braci Grimm (zwłaszcza tą o chłopcu, który nie wiedział, co to strach; choć nie umiem podać wyraźnych podobieństw - po prostu takie było moje pierwsze skojarzenie). Do tego jest cudownie, malarsko zilustrowana przez Józefa Wilkonia.
No i dobro zwycięża. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Na regale , Blogger