Myszka Chrapiszka
Na "Myszkę" skusiłam się na targach książki. Na stoisku wydawnictwa EZOP, które wydaje książki zazwyczaj ładne i sensowne, zwykle polskich autorów. Książka zachęciła mnie pięknymi ilustracjami Aleksandry Kucharskiej-Cybuch i sporą ilością tekstu (nie jest to książeczka z trzema zdaniami na stronę).
Na dodatek pani na targach zapewniała, że książka jest dla sześciolatka w sam raz. Jako że moje dziecko do dziś lubi sobie poczytać niezawodną Beatrix Potter, gdzie historii o myszach dostatek, skusiłam się.
No i tak...
Sama nie wiem.
Książka jest o małej myszce, która chrapie. Hałas może sprowadzić na całą mysią rodzinę nieszczęście, bo ludzie, w których domu mieszkają myszy, mogą odkryć obecność gryzoni i wygonić je z ich ciepłej nory.
I to by było w zasadzie na tyle. Chrapanie myszy okazuje się pożyteczne, bo kot z jakiegoś powodu boi się chrapiących myszy (eee?), więc ich nie tyka, tylko ucieka w panice; wszyscy zostają uratowani, bla bla bla.
Historia jest nudna. Za prosta. Idealna dla trzylatka albo czterolatka. Na dodatek dość rozwlekle napisana, więc raczej dla cierpliwych dzieci, nie oczekujących dynamicznej akcji. Jeśli chodzi o walory literackie - historia napisana jest w sposób bardzo przeciętny, bardzo nijaki. Takie nic. Tylko na ilustracje patrzy się z przyjemnością. Są bajkowe, staranne i nieprzesłodzone.
Wydawnictwo ma w ofercie jeszcze dwie części historii o Myszce Chrapiszce - gdyby ktoś jednak się skusił i zakochał. Do mnie ta bajka nie trafiła. Moje dziecko, mój najważniejszy recenzent pomocniczy, twierdzi, że "jest okej", ale zachwytu nie dostrzegam.
Ot, bajeczka. Meh...
Na dodatek pani na targach zapewniała, że książka jest dla sześciolatka w sam raz. Jako że moje dziecko do dziś lubi sobie poczytać niezawodną Beatrix Potter, gdzie historii o myszach dostatek, skusiłam się.
No i tak...
Sama nie wiem.
Książka jest o małej myszce, która chrapie. Hałas może sprowadzić na całą mysią rodzinę nieszczęście, bo ludzie, w których domu mieszkają myszy, mogą odkryć obecność gryzoni i wygonić je z ich ciepłej nory.
I to by było w zasadzie na tyle. Chrapanie myszy okazuje się pożyteczne, bo kot z jakiegoś powodu boi się chrapiących myszy (eee?), więc ich nie tyka, tylko ucieka w panice; wszyscy zostają uratowani, bla bla bla.
Historia jest nudna. Za prosta. Idealna dla trzylatka albo czterolatka. Na dodatek dość rozwlekle napisana, więc raczej dla cierpliwych dzieci, nie oczekujących dynamicznej akcji. Jeśli chodzi o walory literackie - historia napisana jest w sposób bardzo przeciętny, bardzo nijaki. Takie nic. Tylko na ilustracje patrzy się z przyjemnością. Są bajkowe, staranne i nieprzesłodzone.
Wydawnictwo ma w ofercie jeszcze dwie części historii o Myszce Chrapiszce - gdyby ktoś jednak się skusił i zakochał. Do mnie ta bajka nie trafiła. Moje dziecko, mój najważniejszy recenzent pomocniczy, twierdzi, że "jest okej", ale zachwytu nie dostrzegam.
Ot, bajeczka. Meh...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz