Bartnik Ignat i skarb puszczy
Pierwsze książki, które czytał samodzielnie mój syn, były komiksami. Krótkie zdania i obrazki ułatwiające ich zrozumienie, zachęcały znakomicie do samodzielnej lektury. Wtedy też zaczęłam zgłębiać temat mądrych i ładnych komiksów dla dzieci. Okazało się, że rynek ma do zaoferowania ogrom świetnych komiksów dla dorosłych i masę dość durnych (choć nadal, niestety, lubianych ;)) Kaczorów Donaldów i innych tego typu wynalazków, sprawiających wrażenie, że były tworzone na kolanie. Dobrych komiksów dla najmłodszych jest tak mało, że każde odkrycie witam z nadmiernym entuzjazmem.
Moje poszukiwania doprowadziły mnie do komiksów Tomasza Samojlika. Najpierw chwyciliśmy za "Norkę zagłady", a potem, po nitce do kłębka, chcieliśmy też dostać w swoje ręce "Ryjówkę przeznaczenia", ale nakład jest wyczerpany i jest ona absolutnie nie do dostania (co znakomicie o niej świadczy). Na kolejny komiks czekaliśmy niecierpliwie. I tak spotkaliśmy się z Bartnikiem Ignatem na targach książki. I przyprowadziliśmy go do domu.
"Bartnik" jest komiksem dla dzieci w wieku szkolnym, chociaż ja również czerpałam radość z czytania. Fabuła traktuje o dobrym, żyjącym w zgodzie z naturą, Bartniku i o złym Sobakiewiczu, słudze Carycy Katarzyny (tutaj dorośli/starsi czytelnicy mogą w tle zauważyć kilka wydarzeń i postaci historycznych - część z nich jest ładnie opisana w obrazkowych przypisach na końcu książki, dla ciekawskich dzieci), który chce wyciąć puszczą (Białowieską!), w której żyje Bartnik.
Kreska Samojlika jest radosna i "dziecięca", ale nie infantylna. Komiks jest bardzo miły dla oka i niezwykle estetyczny. Akcja jest dynamiczna, zrozumiała i ma miły, ekologiczny przekaz; oraz trochę ładnie podanej wiedzy o lesie. A przy okazji może zaszczepić dziecku w głowie kilka nazwisk, z którymi spotka się kiedyś w szkole na lekcjach historii. :)
"Norka zagłady" miała zdecydowanie krótsze teksty w dymkach i mniej wyszukane słownictwo, więc nadawała się znakomicie do czytania przez jeszcze sylabizujące dzieci. Tutaj teksu jest więcej, więc książka jest raczej dla sprawnie czytających. I ucieszy zarówno młodszych nastolatków, jak i rozgarnięte dzieciaki z podstawówki. Polecam z czystym sumieniem. :)
Moje poszukiwania doprowadziły mnie do komiksów Tomasza Samojlika. Najpierw chwyciliśmy za "Norkę zagłady", a potem, po nitce do kłębka, chcieliśmy też dostać w swoje ręce "Ryjówkę przeznaczenia", ale nakład jest wyczerpany i jest ona absolutnie nie do dostania (co znakomicie o niej świadczy). Na kolejny komiks czekaliśmy niecierpliwie. I tak spotkaliśmy się z Bartnikiem Ignatem na targach książki. I przyprowadziliśmy go do domu.
"Bartnik" jest komiksem dla dzieci w wieku szkolnym, chociaż ja również czerpałam radość z czytania. Fabuła traktuje o dobrym, żyjącym w zgodzie z naturą, Bartniku i o złym Sobakiewiczu, słudze Carycy Katarzyny (tutaj dorośli/starsi czytelnicy mogą w tle zauważyć kilka wydarzeń i postaci historycznych - część z nich jest ładnie opisana w obrazkowych przypisach na końcu książki, dla ciekawskich dzieci), który chce wyciąć puszczą (Białowieską!), w której żyje Bartnik.
Kreska Samojlika jest radosna i "dziecięca", ale nie infantylna. Komiks jest bardzo miły dla oka i niezwykle estetyczny. Akcja jest dynamiczna, zrozumiała i ma miły, ekologiczny przekaz; oraz trochę ładnie podanej wiedzy o lesie. A przy okazji może zaszczepić dziecku w głowie kilka nazwisk, z którymi spotka się kiedyś w szkole na lekcjach historii. :)
"Norka zagłady" miała zdecydowanie krótsze teksty w dymkach i mniej wyszukane słownictwo, więc nadawała się znakomicie do czytania przez jeszcze sylabizujące dzieci. Tutaj teksu jest więcej, więc książka jest raczej dla sprawnie czytających. I ucieszy zarówno młodszych nastolatków, jak i rozgarnięte dzieciaki z podstawówki. Polecam z czystym sumieniem. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz